List misyjny maj 2011
Zapraszam do przeczytania aktualnych informacji dotyczących działalności Care Mission. Tym razem chcę zaprezentować nowy obszar działania oraz przedstawić krótki raport z sytuacji w Busii
i Kitengelii.
Rozpoczynamy działalność misyjną w Gulamub w Ugandzie.
Uganda jest krajem borykającym się od 20 lat z wojnami i walkami plemiennymi. Mieszkańcy tego kraju wiele wycierpieli. Większość z nich znajduje się w głębokiej biedzie zarówno fizycznej jak
i duchowej. Mężczyźni, którzy nie są w stanie zaspokoić potrzeb swych rodzin, uciekają w alkohol
i opium. Siedzą przed walącymi się lepiankami, podczas gdy ich żony i dzieci głodują. Kobiety próbują jakoś wyżywić rodzinę poprzez uprawę warzyw na małych poletkach. Ludność okolic przygranicznych jest zdziesiątkowana przez AIDS oraz wojny. Jest wiele wdów, które straciły mężów w wyniku tych walk. Często one same i ich dzieci cierpią na AIDS.
Wyjazd do Ugandy zaplanowaliśmy już przed przyjazdem do Kenii w lutym. Mieliśmy przekroczyć granicę, by odnaleźć miejsce, które kiedyś odwiedziliśmy a bieda tam panująca dotknęła nas do głębi. W tym czasie odbywały się w Ugandzie wybory i władze obawiały się rozruchów.
Pomimo napiętej sytuacji, postanowiliśmy przekroczyć granicę między Kenią a Ugandą. Po wypełnieniu dokumentów na przejściu granicznym, zostaliśmy zatrzymani do kontroli. Podejrzewano nas, że możemy być białymi aktywistami, którzy chcą przeszmuglować broń dla powstańców. Każda drobna część naszego bagażu została dokładnie sprawdzona. Nawet małe paczki, które mieliśmy dla dzieci, zostały pootwierane. Na koniec pozwolono nam przekroczyć granicę i znaleźliśmy się na zakurzonej drodze krajowej w Ugandzie. Czerwony piasek wciskał się w najmniejsze otwory w samochodzie i przykrył nasze twarze i ramiona oraz cały bagaż. Gdy ocieraliśmy pot z czoła chusteczką, stawała się ona natychmiast brązowa od kurzu.
Miejscowość, którą odwiedziliśmy w Ugandzie nazywa się Gulamub.
W miejscowosci tej znajduje się mała społeczność, która przez wiele lat modliła się do Jezusa
o pomoc. W tym miejscu jest olbrzymia bieda. Za pierwszym razem, kiedy ich odwiedziliśmy, byłem przy rozdzielaniu ubrań dla dzieci i dorosłych oraz uczestniczyłem w nabożeństwie. Ludzie byli otwarci na słuchanie ewangelii. Okazywali swoją wdzięczność dla Jezusa poprzez śpiew, taniec i wielbienie Tego, który ich zbawił i dał im wieczne życie. To właśnie podczas tych odwiedzin dowiedziałem się, że ich mały lokal, który jest w zasadzie lepianką z blaszanym dachem, może zostać im odebrany. Postawili go oni bowiem na wynajętej małej działce i teraz właściciel potrzebuje ten plac na własne potrzeby. Udało się nam przekazać im trochę pieniędzy, by zakupili małą działkę graniczącą z aktualnym miejscem. Teraz mają już akt własności i mogą zacząć stawiać nowy budynek.
Społeczność w Busii jest biedna, ale chętna do pomocy braciom w Ugandzie. Wiele kobiet ze wspólnoty w Ugandzie potrafi wypalać cegły. Ziemia tam nadaje się do tego. Cena cegieł jest
o połowę niższa od cen w Kenii. Tak więc społeczność w Busii będzie kupować od nich te cegły, by w ten sposób wesprzeć budowę ścian nowej kaplicy. Potem nastąpią dalsze prace budowlane,
z których najdroższe jest położenie dachu. Obiecałem, że jeśli zdołają postawić ściany, my pomożemy im w otynkowaniu, pomalowaniu i położeniu dachu. Usłyszawszy tę obietnicę, członkowie tej małej społeczności ucieszyli się bardzo i głośno wielbili Boga. Pośród swojej biedy potrafią oni naprawdę cieszyć się ze zbawienia. Posiadanie miejsca na spotkania jest dla nich priorytetem.
Przekazałem, że chcemy mieć z nimi częstszy kontakt w przyszłości. Podczas spotkania pastor zwiastował o Mojżeszu, który wywyższył węża miedzianego na pustyni. Na nabożeństwie były właściwie tylko kobiety i dzieci. Tak samo było, gdy odwiedziłem ich zeszłym razem. Mieliśmy też ze sobą największą ilość ubrań dla kobiet i dzieci. Zobaczyliśmy, że poprzez pomaganie jesteśmy Bożym darem dla nich. Wzmacnia ich to duchowo i fizycznie i daje im siłę do pracy dla Pana. Na spotkania przychodzą oni pieszo często pokonując duże odległości. Kobiety, które mają małe dzieci, muszą je nieść, jeśli chcą dotrzeć na spotkania. Są to przeważnie wdowy lub żony tych, którzy uzależnili się od opium wskutek nieradzenia sobie z okrutną rzeczywistością. Zrobiliśmy zdjęcia tam na miejscu i rozmawialiśmy z liderami społeczności. Staraliśmy się zorientować
w potrzebach najlepiej jak potrafiliśmy, by móc zacząć pomagać w możliwie najbardziej właściwy sposób.
To miejsce potrzebuje wlaściwie wszystkiego. Oni nie mają niczego, głodują, nie mają ubrań
i cierpią nędzę w każdej dziedzinie.
Pastorem w Gulamub jest Peter Opiyo. Wspólnota nazwała się Jesus Mercy Center i w ten sposób stała się społecznością, która będzie prowadzona przez kościół w Busii. Są oni całkowicie niezalezni, ale są wdzięczni za pomoc, którą mogą otrzymać z Kenii i od nas z Europy. Cieszymy się również, że mamy kontakty, które pozwalają nam śledzić sytuację w okolicy i dostrzegać potrzeby. Większośc tamtejszych mieszkańców należy do plemienia które nazywa się SAMIA. Jest to plemię wojowników. Chłopcy przechodzą przez wiele rytuałów, które wprowadzają ich
w dorosłe życie. Potrzebują oni uwolnienia od bolesnych, w tym też seksualnych, rytuałów, które niszczą zarówno ich ciała jak i ich dusze. Na zamieszczonym zdjęciu możesz zobaczyć warunki życia ludzi z plemienia Samia.
Wierzymy, że ewangelia o Jezusie przyniesie wielu z nich wiarę i nawrócenie.
Na różnych polach misyjnych przynieśliśmy zbawienie wielu ludziom, którzy nie mieli nadziei. Są oni otwarci na nowinę o Jezusie, która uwalnia od grzechów i poniżenia i daje błogosławieństwo w życiu wiecznym i doczesnym.
Busia
Pomimo że ilość uczniów w szkole wzrasta, radzimy sobie z posyłaniem środków, które są w stanie pokryć te potrzeby. Pracujemy teraz intensywnie nad rozpoczęciem projektów samopomocowych, tak by szkoła mogła samodzielnie funkcjonować i zdobywać własne środki. By wystartować
z takimi projektami, trzeba zainwestować pieniądze, ale będzie to wydatek jednorazowy, który spowoduje, że kolejne środki będa mogły być przekazane na pomoc innym dzieciom.
W rzeczywistości oznacza to, że ty, który przekazujesz wsparcie finansowe jednemu dziecku, pomagasz jednocześnie innym.
Po rozmowach, jakie miałem z firmami budowlanymi w sprawie domu dziecka i budowy szkoły,umówiłem termin zakończenia budów. Ponieważ wzrosły ceny materiałów budowlanych
o 20 procent od czasu naszej umowy, rozmawialiśmy jak rozwiązać ten problem. Zaproponowałem, by zatrudnić więcej ludzi i zakupić tyle materiałów, by ukończyć obie budowy w krótkim czasie. Jednocześnie zagwarantowałem, że zapłacimy za ich pracę. Tak więc mamy teraz czas wydatków
w Busii, ale Pan jest z nami i pomoże nam doprowadzić te sprawy do konca. Mamy jeszcze jeden budynek, który będzie stawiany zanim budynek szkoły i dom dziecka będzie gotowy.
Kitengela
Jestem w cotygodniowym kontakcie z adwokatem Tomem Osolika. Zajmuje się on uzyskaniem aktu własności do czterech akrów ziemi, na której ma stanąć dom dla dziewcząt, które uciekły z domów przed przymusowym obrzezaniem i małżeństwem. Mamy też adwokata, który zajmuje się uzyskaniem wpisu do ksiąg wieczystych. Po uzyskaniu dokumentacji zaczniemy negocjacje
z firmą budowlaną. Architekt z Nairobi przygotowuje projekt budowy tegoż schroniska. Dom będzie prowadzony przez Jackso Solonka. W tej pracy chcemy również bazować na projektach samopomocowych. Podczas kolejnych odwiedzin w Kenii pod koniec sierpnia, chcę podjąć bezpośrednie negocjacje z firmami wiertniczymi poszukujacymi wody oraz z firmami budowlanymi.
Dziekuję, że wspierasz naszą działalność swoimi finansami. Jak widzisz, zasięg naszego działania poszerza się. Pan otwiera przed nami nowe obszary i potrzebuje gorliwych serc, które słuchają Jego głosu. Dotyczy to ofiar i modlitw o wszystkich, którym przynosimy ewangelię.
Braterskie pozdrowienia
Oddvar Linkas