List misyjny maj 2013
Pokój w imieniu Jezusa!
Dni, tygodnie i miesiące biegną bardzo szybko. Nie jesteśmy w stanie wydłużyć czasu. Jest tak wiele do zrobienia i stale natykamy się na własną niedoskonałość. Widzimy jednak postępy w pracy i wiemy, że pracujemy dla królestwa Bożego.
Łaska Jezusa jest zawsze najmocniejszym aspektem naszej służby. Duchowe bogactwo, jakie przynosi nam służba Jezusowi, jest ponad ludzkim zrozumieniem. Gdyby wszyscy wierzący to rozumieli, nie brakowałoby pracowników w winnicy Pańskiej.
Jest napisane, byśmy prosili Pana o posłanie robotników na swoje żniwo. Żniwo jest wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Słyszałem pewnego zwiastującego, który powiedział: „Prośmy Pana o wysłanie robotników na żniwo i o odprawienie tych, których On nigdy nie wezwał do służby.” Brzmi to brutalnie, ale wierzę, że jest to właściwa modlitwa. Dziś widzimy wielu „misjonarzy», których Bóg nigdy nie wezwał. Ich zwiastowanie jest fałszywe i intencje niewłaściwe. Szkodzą, zamiast budować. Chcę ponownie przypomnieć jak wielką łaską jest służenie Jezusowi. Ten, który mnie wezwał, też mnie zachował. On jest wciąż przewodnikiem w mojej służbie. Ten, który rozpoczął we mnie dobre dzieło, chce je doprowadzić do końca. Ten, który był ze mną od początku, obiecał być ze mną przez wszyskie dni aż do skończenia świata. On mnie nigdy nie zawiedzie i nie opuści. On jest zawsze gotowy czynić swe dzieło przeze mnie i we mnie. W ten sposób mogę powiedzieć z radością, że czuję Jezusa w moim sercu.
Tym razem chcę ci polecić fragment pisma z listu do Efezjan 6,7:
„Służąc dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom.”
Dziękuję, że służysz Panu poprzez wspieranie pracy Care Mission. Niech Bóg cię błogosławi!
Braterskie pozdrowienia w Panu
Oddvar Linkas
Czułe ucho
Oddvar Linkas
Pan przemawia do czułego ucha. Przemawia do osoby, która chce słuchać i stawić się, kiedy On wzywa, osoby, która pragnie dać wszystko dla Bożego krolestwa i powiedzieć za prorokiem Izajaszem: „Oto jestem. Poślij mnie.”
Iz. 6,8:
„Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie?
Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poslij mnie!”
Izajasz usłyszał głos Pański, gdy widział Pana siedzącego na wysokim tronie w swojej świątyni. Czuł się niegodny tak jak wszyscy, którzy przeżywają Bożą bliskość. Nikt nie może mierzyć się z Bożą świętością i nikt nie może stać przed nim bez oczyszczenia się we krwi Baranka. Jeśli mamy szczere serce, Pan spotka się z nami w taki sam sposób jak z Izajaszem:
Iz 6,6-7:
«Wtedy przyleciał do mnie jeden z serafów, mając w ręku rozżarzony węgielek, który szczypcami wziął z ołtarza,
I dotknął moich ust, i rzekł:
Oto dotknęło to twoich warg
i usunięta jest twoja wina,
a twój grzech odpuszczony.”
Jest to punkt wyjściowy w służbie dla Pana, a nie człowieka. Ze względu na Boże wezwanie i z powodu łaski, którą On nam daje, możemy widzieć Boże ramię nad nami. Nie z powodu naszych własnych zasług, ale z powodu tego, że ten, który nas wezwał do slużby, nigdy nie żałuje swojego wezwania i wypełnia swoje dzieło przez nasze ręce.
Jezus poprzez swoją moc otworzył drzwi tam, gdzie były one zamknięte. Otworzył drzwi dla ewangelii na zupełnie nowych polach misyjnych. Daje wciąż moc do służby i posyła pomoc, gdy wzywamy Jego imienia.
Ludzie, którzy zaledwie kilka lat wcześniej żyli bez Boga i w największej biedzie, przeżywają dziś nowe życie w wierze w Jezusa i otrzymują też pomoc socjalną. Pierwsze lata pracy misyjnej były jak bajka. Gdy stanęliśmy do służby Panu, przeżywaliśmy Jego bliskość i mogliśmy doświadczać, że tak właściwie to On nam służy!
Dlaczego?
Ponieważ to jest Jego dzieło a nie nasze. On doprowadza swoją sprawę do zwycięstwa przez swoje Słowo i Ducha. Wszyscy, którzy czytają nasze listy, wiedzą, że widziałem rzeczy w duchu, które spowodowały,że z pewnością mogłem zainwestować w określone obszary wraz z ludźmi, których mi Bóg pokazał. Jeśli spytasz, co teraz widzę, mogę powiedzieć, że widze szeroki kraj bez granic. Nie jest to wizja, ale jest to inspiracja z nieba. Widzę okolice bez granic. Może to oznaczać pole misyjne gdziekolwiek. Praca będzie się rozwijać, jeżeli tylko będziemy gotowi na Jego prowadzenie i moc.
Widzisz inne kraje niż Kenia czy Uganda? Ten obszar bez granic może oznaczać,że nie powinienem stawiać granic, w jaki sposób Pan chce mnie prowadzić poprzez Care Mission w przyszłości. Nie wiemy, ile czasu mamy do przyjścia ponownego Jezusa, ale ja wiem jedną rzecz. Tak długo jak będę w służbie Bożej i będę wykonywać Jego dzieło, będę szedł drogą, którą On mi wskaże.
Już od pierwszych lat pracy Care Mission, nie byliśmy ruchem żebraczym. Jednak wciąż mieliśmy zapotrzebowanie na środki pieniężne. Nic nie może być prowdzone bez pieniędzy i potrzebne są środki do tego, by wprowadzić to, co Bóg położył nam na serce.
Jednocześnie myślę, że kiedy Jezus kładzie na sercu zadanie do wykonania, przypomina ludziom, że powinni zarówno modlić się jak i dawać środki, by Jego dzieło zostało wykonane.
Kiedy widzimy,że środki stopniowo wpływają, rozumiemy, że ci, do których Pan przemawia, są posłuszni Jego głosowi.
Chcę powiedzieć, że poprzez ofiarowanie środków na Care Mission, otrzymasz w zamian Boże błogosławieństwo. Wiemy, że pieniądze są wykorzystywane efektywnie tak, że wielu ludzi nie tylko przyjmie Jezusa, ale też zachowa swoją wiarę poprzez bycie w społecznościach ludzi wierzących w tych miejscach, gdzie prowadzimy misje.
Prowadzimy projekt o nazwie CUD, gdzie zbiera się środki na najbardziej niezbędne rzeczy w pracy misyjnej. To czyni działalność bardziej efektywną.
Chcemy kontynuować program adopcji na odległość w sposób, w jaki wyjaśnialiśmy to poprzednim razem. Również stopniowo chcemy skupiać się na programie CUD. Ofiarodawcy wspierają regularnie konkretne prace wykonywane na polu misyjnym.
O tym projekcie będziesz dowiadywać się stopniowo więcej.
Stoimy ramię w ramię i pracujemy razem, ale jesteśmy daleko od siebie myśląc geograficznie. Doświadczam tego, jak ważne jest, byśmy się spotkali i razem zobaczyli, co dzieje się na polach misyjnych. Jako duchowa rodzina moglibyśmy cieszyć się razem i otrzymać najlepszy wgląd w działalność, która teraz tak szybko się rozwija.
Pragnę większego kontaktu z wami, którzy wspieracie naszą działalność. Jesteście moimi braćmi i siostrami, którzy walczą w imieniu Pańskim o zdobycie dusz dla Niego.
Pozwólmy, by radość i wdzięczność rzeczywiście wypełniła nasze serca.
Powiedzmy razem: Wielkie rzeczy uczynił Pan dla nas! Staliśmy się szczęśliwi.
Usłyszałem Boży głos:
„Kogo poślę?”
Odpowiedziałem:
Oto jestem. Poślij mnie!
Oddałem moje życie służbie Panu. Ostatnimi laty widzę, jak wiele otwiera się możliwości do zwiastowania ewangelii. To rozpala moje serce w jeszcze mocniejszy sposób. Pali się jeszcze we mnie ogień, który został rozpalony, gdy byłem młodym chłopcem. Te płomienie rozpalają serce i umysł, by dać z siebie wszystko dla służby Panu, którego ukochała moja dusza. Ten, który mnie zbawił, strzeże mnie.
On obiecał być ze mną przez wszystkie dni, dobre i złe. On był, gdy przebudzenie się rodziło. Był w chwilach załamania i nieporozumień. On był, gdy wokół byli przyjaciele i gdy oni zawodzili. Nigdy nie chciałem stracić moich przyjaciół, nigdy nie chciałem przeżywać złych dni a raczej chciałem byśmy stali razem w pracy dla Pana. Pragnę, by wszyscy mogli przeżyć to, co widzę i przeżywam w tych dniach. Nie ma niczego, co może zastąpić Boże błogosławieństwo i przeżywanie Jego obecności.
Jeszcze raz: Oddvar, co widzisz?
Widzę duchowy szeroki kraj z niezliczonymi możliwościami. Nie ma on geograficznych granic. Możemy zacząć na nim stawiać stopy w tempie, w jakim sam Pan poprowadzi. Każde miejsce, gdzie postawimy nasze stopy, jest nam dane przez Boga.
Jezus okazał mi cudowna łąskę i miłosierdzie. Przede wszystkim wyprowadził mnie z religijnych zwyczajów i postawił mnie w służbie. On prowadzi mnie poprzez życie i pewnego dnia zabierze mnie do chwały. On pomógł mi w cięzkich chwilach i dał mi moc do zwyciężania. On prowadzi mnie nad spokojne wody i uspokaja mą duszę. Prowadzi mnie swą dobrocią i miłosierdziem.
Nie wiem, jak długo będę mieć możliwość służyć Panu, ale oddałem Mu całe życie. On będzie wspierał mnie i podtrzymywał swą prawicą.
Chcę iść drogami Pańskimi. Mój głos chce nieść dżwięk przebudzenia i zwiastowanie prawdy.
Moja tęsknota będzie zawsze dotyczyć Pana, tego który w swej wielkiej mądrości prowadzi mnie i ochrania.
Chodź i przeżyj to, co Bóg objawił przez swojego Ducha.
Nie stój z tyłu, bąź mocny i podejmij decyzję! Chodź ze mną! Jezus czeka na ciebie!
Halo mamo!
Teraz musisz modlić się o swoją wnuczkę!
To była informacja, którą w rozmowie telefonicznej otrzymała babcia, gdy Molly urodziła się w szpitalu we Fredrikstad. Duże krwawienie do mózgu niosło ze sobą tragedię i straszną przyszłość dla maleństwa.
Dobrze, że ludzie wiedza, że mamy Jezusa, który może pomóc w niedoli. Kiedy żaden człowiek nie może pomóc, może to uczynić On.
Babcia modliła się, wielu innych się modliło, modliliśmy się też na spotkaniach Care Mission, gdzie babcia pracuje. Dzisiaj dajemy mamie Vibeke, możliwość, by sama opowiedziała o Molly:
Mała Molly przyszła na świat 14 lutego 2010. Była tak piękna. Staliśmy się dumnymi rodzicami dwójki dzieci.
Nadszedł dzień, kiedy mieliśmy jechać ze szpitala do domu. Podczas gdy pakowaliśmy się, starsza siostra Kornelia siedziała i trzymała dumnie swą małą siostrę na kolanach. Tak długo na nią czekała. Nagle powiedziała: „Mamo zobacz, Molly się trzęsie.” Poczułam zimny strach i przerażenie, gdy spojrzeliśmy na małą. Wstrząsała prawą nogą i stopą i miała grymasy w prawej części twarzy. Wszystko stało się tak szybko i w ciągu kilku minut lekarze zbiegli z nią na oddział intensywnej terapii.
Po dwóch dniach otrzymaliśmy odpowiedź. Miała duży wylew krwi do lewej części mózgu.
Byliśmy jak sparaliżowani, zaniepokojeni i wystraszeni.
Molly otrzymywała leki przeciw wstrząsom kilka razy dziennie i po 14 dniach jechaliśmy do domu z nastepującą informacją: Prawdopodobnie będzie miała uszkodzenia w prawej części ciała jak np. paraliż, trzęsenie, niemożność ruszania ręką, grymasy i drgania twarzy.
Grymasy Molly zniknęły w krótkim czasie po powrocie do domu i mogliśmy zskończyć terapię lekami.
Była regularnie kontrolowana w szpitalu i nigdy nie obawialiśmy się, co orzekną lekarze. Obserwowaliśmy rozwój Molly i widzieliśmy, że była upartą i wesołą dziewczynką. Zaczęła raczkować, gdy miała sześć miesięcy w ten sam sposób jak inne dzieci.
Kontrola w wieku 1 roku w szpitalu była mocnym przeżyciem. Ordynator, który znał Molly od urodzenia, był wyraźnie wzruszony i zawołał fizjoterapeutę: Chodź i popatrz!
Mieli zrobić nowe zdjęcia głowy, ale on tylko powiedział, że nie ma takiej konieczności. Ona wygląda w 100 procentach na zdrową i poradzi sobie na pewno dobrze. Płakaliśmy z radości tego dnia i robimy to każdego dnia, gdy patrzymy na naszą zdrową piękną trzylatkę. Jestem nieopisanie wdzięczna.
I teraz my z Care Mission pytamy ciebie, który czytasz:
Czy to prawda, że Jezus żyje?
Czy to prawda, że On może zbawić i uzdrowić?
Odpowiedź brzmi TAK!