Pokój w imieniu Jezusa!
Zapraszamy do zapoznania się z kolejnym wydaniem magazynu Care Mission.
Tym razem będziesz mógł przeczytać o powtórnym przyjściu Jezusa i o tym, jak istotna jest praca dla Królestwa Bożego, podczas gdy na Niego czekamy.
Żyjemy w szczególnym okresie i wielu porównuje go z tym, co jest napisane w Biblii o czasach ostatecznych. Pan jednak nie chce, byśmy siedzieli bezczynnie, kiedy otaczają nas problemy. Jest wiele sposobów, by nieść ewangelię i nie możemy spać w tym szczególnym czasie. Nasze światło ma świecić w ciemności.
W magazynie zamieszczamy też raport z Kenii, w którym opowiadamy, co słychać u dzieci i dorosłych na polach misyjnych, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Postawiono mi też pytania o finanse, na które starałem się odpowiedzieć w przystępny sposób w zamieszczonym w magazynie wywiadzie.
Zgadzam się z tym, że Bóg prowadzi ludzi różnymi drogami, by mu służyli na różne sposoby. Opisuję, jak osobiście doświadczam Bożego prowadzenia w moim życiu.
Zamieściliśmy też artykuł o tym, jak Bóg powołuje osoby chcące wspierać pracę misyjną i jak ona się rozwija równolegle ze środkami, które do nas wpływają.
W tym numerze zabieramy cię też w podróż do Polski i pokazujemy jak Pan od początku otworzył swoją drogę dla polskich współpracowników. Razem pracujemy w Pańskiej winnicy i robimy to z otwartymi sercami, które płoną dla Ewangelii. Staramy się, by jej przesłanie docierało do jak największej ilości ludzi. Nasza pomoc daje nadzieję tam, gdzie jej nie było. Głodni dostają jedzenie a nadzy ubrania. Dzieje się to dzięki Bożej łasce. To On daje nam możliwości byśmy dzielili się tym, co posiadamy. Niech Bóg Cię błogosławi!
Braterskie pozdrowienia w Panu,
Oddvar Linkas
NA CZYM MASZ SKUPIONY SWÓJ WZROK?
Dz 1,11
Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie, wpatrując się w niebo?
Tylko czterdzieści dni wcześniej uczniowie widzieli Go na krzyżu. Stracili wtedy całą nadzieję. Schowali się w strachu, by samym nie zostać skazanym na śmierć. Jednak trzy dni po ukrzyżowaniu Jezus pokazał się im żyjący. Nadzieja obudziła się na nowo.
Jezus opowiedział im, że musiał umrzeć i że pośle im innego Pocieszyciela.
Teraz uczniowie borykali się z wieloma pytaniami. Chcieli wiedzieć, czego Jezus od nich oczekuje i On ich tego uczył. Potrzebowali wiedzieć, co mają robić i On ich tego uczył. Potrzebowali pocieszenia dla swoich niespokojnych serc i On im je dał.
Był czterdzieści dni ze swoimi uczniami i ich instruował, pocieszał i spędzał z nimi czas.
Po tych czterdziestu dniach z Jezusem, uczniowie stanęli razem z Nim na górze Oliwnej. Tam dał im ostatnie instrukcje i podczas gdy patrzyli na Niego, zaczął się podnosić i wstępować do nieba. Nagle zniknął. Został im zabrany a oni byli zakłopotani stojąc tam bez Niego. W tamtej chwili pojawiało się u nich więcej pytań niż odpowiedzi. Ich umysł niewątpliwie wypełniony był plątaniną myśli. Kiedy tam stali i patrzyli w niebo, pojawili się dwaj aniołowie, posłańcy od Boga mówiąc:
Dz 1,11
Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie, wpatrując się w niebo? Ten Jezus, który został od was wzięty w górę do nieba, przyjdzie tak samo, jak go widzieliście wstępującego do nieba.
Moje pytanie do ciebie brzmi: Na co patrzysz?
Biblia mówi, że obłok zabrał Go do nieba:
Dz 1,9
Kiedy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok zabrał go sprzed ich oczu.
Słowo obłok nie nawiązuje do chmury deszczowej, ale do chmury, która w Biblii oznacza Bożą chwałę. Wzrok uczniów odzwierciedlał zapewne ich złamane serca z powodu odejścia Pana w połączeniu z wielkim zachwytem nad tym, czego byli świadkami. Dlatego zapewne dobrze było im usłyszeć anielski przekaz:
Dz 1,11
I powiedzieli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie, wpatrując się w niebo? Ten Jezus, który został od was wzięty w górę do nieba, przyjdzie tak samo, jak go widzieliście wstępującego do nieba.
Są minimum trzy przyczyny tego, że Jezus musiał iść do nieba, podczas gdy uczniowie pozostali na ziemi:
- Gdyby Jezus nie odszedł, Duch Święty nie mógłby przyjść.
Kiedy Jezus ich opuszczał i Duch Święty przyszedł, uczniowie mieli się uczyć „wędrować w wierze”. Duch Święty miał w nich być, by ich wzmocnić do służby. Jezus chciał ich używać. Chciał, by osiągali duże rezultaty poprzez Ducha Świętego.
J 14,12
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, dzieł, których ja dokonuję, i on będzie dokonywał, i większych od tych dokona, bo ja odchodzę do mego Ojca. - Jezus wstąpił do nieba, by się za nich wstawiać. Zasiadł po prawicy Ojca. W duchu zabrał też faktycznie świętych ze sobą i posadził ich tam razem ze sobą.
Ef 2,6
I razem z nim wskrzesił, i razem z nim posadził w miejscach niebiańskich w Chrystusie Jezusie. - Jezus poszedł do nieba tak samo jak kiedyś wróci po swój lud.
J 14,3
A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, żebyście, gdzie ja jestem, i wy byli.
Aniołowie potwierdzili tę obietnicę przy wstąpieniu Jezusa do nieba. I kiedy czytamy ostatnią księgę Biblii, widzimy jak ona się kończy:
Obj 22,20
Tak mówi ten, który zaświadcza o tym: Zaprawdę, przyjdę wkrótce. Amen! O tak, przyjdź, Panie Jezu!
Jezus nie jest z nami fizycznie. On jest fizycznie w niebie. Jednego dnia powróci, by zabrać zbawionych do domu do nieba (1Tes 4,16-18, 1 Kor 15,51-52).
Mamy wszelkie podstawy, by kierować nasz wzrok na obietnice Jezusa i na moc, którą On nam daje poprzez Ducha Świętego.
Przekonujące wniebowstąpienie
Kiedy Jezus odszedł, uczniowie byli zmartwieni tym, co przyniesie im przyszłość. Pytali Jezusa, kiedy mogą oczekiwać, że założy On Królestwo Boże. Chcieli wiedzieć, czy czas już nadszedł, czy też mają czekać. Uczniowie martwili się o przyszłość, ale nie mieli do tego podstaw. Ojciec miał ich przyszłość w swoich rękach.
Co z tobą? Czy martwisz się o jutro? Nie musisz się bać. Bóg, który jest twoim ojcem, troszczy się o wszystkie twoje jutra. One wszystkie są w Jego rękach i ty też!
Wyzwania
Wraz z informacją, którą uczniowie otrzymali, zrozumieli jednocześnie, że czekają ich wyzwania:
Dz 1,8
Ale przyjmiecie moc Ducha Świętego, który zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie, w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi.
To było to samo polecenie, o którym czytamy w Ewangelii Marka 16,15, gdy uczniowie byli wysłani przez Jezusa na cały świat, by zwiastować ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Byli przyzwyczajeni, że Jezus posyłał ich, by zwiastowali, ale był tam zawsze, kiedy wychodzili i kiedy wracali. Jak mieli teraz wykonywać Bożą pracę, jeśli Go tam nie było, by ich wspierać? Jednak Jezus nie pozostawił uczniów, by wykonywali zadania sami. W Dz 1,5 Jezus obiecuje, że zostaną ochrzczeni Duchem Świętym „po niewielu dniach”. Ta obietnica została wypełniona dziesięć dni później w dniu Zielonych Świąt, kiedy Duch przyszedł z mocą, by wypełnić swój kościół swoją obecnością (Dz 2).
Jesteśmy wciąż tutaj na tym świecie i Duch Święty nie zmienił zdania! Czy wiesz, dlaczego wciąż tu jesteś? Jesteś tutaj, ponieważ Pan jeszcze nie skończył wykonywać przez ciebie zadań dla Królestwa Bożego. Przyczyną, dla której On nas zostawia na tym świecie pełnym grzechu, problemów i bólu jest to, byśmy byli świadkami Jego zbawczej łaski dla świata. On cię tu zostawił, by świat widział Jezusa w tobie i byś mógł opowiedzieć zgubionym o Chrystusie, który zbawia:
2 Kor 3,3
Gdyż wiadomo, że jesteście listem Chrystusowym sporządzonym przez nasze posługiwanie, napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, lecz na żywych tablicach serc.
Niech Pan nam pomoże w przyjęciu „działania Ojca”.
Większe rzeczy niż jesteśmy w stanie podołać
Uczniowie otrzymali zadanie, które przekraczało ich zdolności. Właśnie widzieli, że ich Zbawiciel, ich Pan, którego postanowili naśladować, zniknął w obłoku chwały. Byli śmiertelnie przerażeni i wypełnieni masą pytań odnośnie czasu, który był przed nimi.
Jednak aniołowie opowiadają im, że mają myśleć o działalności na niwie Pańskiej i wiedzieć, że dzień Jego powrotu nastanie w czasie, gdy będą dla Niego pracować i Mu służyć. Niezależnie, co ten dzień przyniesie albo co przyniesie ci jutro, masz odpoczywać w przekonaniu, że Jezus powróci.
Na czym jest skupiony twój wzrok?
Co przykuwa twoja uwagę?
Czy jesteś opanowany myślą i wiedzą o zmartwychwstałym Zbawicielu, który cię kocha, który oddał samego siebie za ciebie na Golgocie? Jeśli jesteś zajęty Jezusem i Jego chwałą, to jest to fantastyczna rzecz. Oznacza to, że jesteś zbawiony i chcesz otrzymać szaty na spotkanie z Jezusem, kiedy On powróci.
Jesteś zaniepokojony z powodu problemów, które przynosi ci życie? Martwisz się o przyszłość i co ona przyniesie? Jeśli martwisz się o dziś lub o jutro wzywam cię, byś złożył to w ręce Pana. On ma w swoich dłoniach twój dzień i wszystkie kolejne jutra. Złóż swój strach na Niego i pozwól Mu, by pocieszył twoje serce.
Czy służysz Panu aktywnie i wykonujesz swoją pracę w głoszeniu Ewangelii i służeniu Jemu w tym, do czego On cię wezwał? Kontynuuj to. On przyjdzie pewnego dnia i wynagrodzi cię za twoją wierną służbę dla Niego.
Czy oczekujesz Jego przyjścia?
Czy jesteś gotowy na Jego przyjście? Jezus wkrótce powróci!
ROZWÓJ CARE MISSION
W miarę jak praca na polu misyjnym wymaga więcej inwestycji, tu na miejscu, dzieją się bardzo pozytywne zmiany. Nie dotyczą one tylko podtrzymywania działalności misyjnej, ale też jej rozwoju. Niedługo po tym jak napisaliśmy nasz pierwszy list informacyjny Care Mission w końcu roku 2006, ożywiły się nasze kontakty z Polską.
Poprzez moją wcześniejszą pracę misyjną byłem w częstym kontakcie z Polską i współpracowałem od początku z pastorem Alfredem Richterem ze zboru w Gliwicach.
Z Bożą łaską uczestniczyliśmy w pomocy niektórym ludziom i zborom w Polsce przez pewien okres. Wtedy Polska borykała się z biedą. Ludzie potrzebowali zarówno jedzenia jak i ubrań. Care Mission posyłała ciężarówki z ubraniami do Polski. W tamtym czasie nawiązaliśmy też dobre kontakty z polskimi zborami. Po pewnym czasie polskie władze zaczęły utrudniać tego typu pomoc. Mówiono o specjalnym czyszczeniu odzieży, która przychodziła do Polski oraz nałożono duże cło na wwożone towary. Stało się to zbyt dużym obciążeniem finansowym. Kontakty stopniowo ograniczyły się, ale po tym jak zarejestrowaliśmy Care Mission w Norwegii, ożywiły się na nowo. Wznowiliśmy kontakty z wieloma osobami znanymi nam wcześniej.
Małżeństwo z Zabrza, Dorota i Mirek, stworzyło w swoim domu przestrzeń na nawiązywanie relacji z ludźmi, którym mogliśmy opowiadać o pracy misyjnej. Dorota i Mirek zapraszali do swojego domu przyjaciół i znajomych, którzy słuchali o pracy misyjnej i oglądali zdjęcia dzieci w związku z adopcją na odległość. Ich przyjaciele, których spotykaliśmy u nich, pochodzą z różnych zborów w różnych miastach Polski, co dawało nam możliwość kontaktu z wieloma społecznościami w Polsce.
Szybko zostało założone konto bankowe dla Care Mission w Banku Millennium w Polsce. Dosyć szybko też zapełniła się lista z adresami Polaków, którzy byli zainteresowani pracą misyjną.
Siostra Gosia z Polski, która zamieszkała w Norwegii, zaangażowała się w tłumaczenie naszego czasopisma, Magazynu Care Mission, z norweskiego na polski. Przysyłała nam tłumaczenie na mail, my robiliśmy skład i wysyłaliśmy najpierw miesięczne listy, następnie już co dwa miesiące. Magazyn zawsze zawiera część informacyjną i nauczanie biblijne. Spowodowało to, że zainteresowanie misjami w Polsce wzrosło jeszcze bardziej. Stopniowo odbyliśmy liczne podróże do Polski, gdzie odwiedzaliśmy wiele zborów i mieliśmy możliwość opowiadania o misjach a przy tym zwiastowaliśmy ewangelię.
Mieliśmy stałych pomocników, którzy wozili nas do różnych miejsc i tworzyli dla nas trasę. Jednocześnie ustalali wszystko odnośnie noclegów itd. Pierwsi, którzy się stawili do tej pracy to Ania i Mirek mieszkający w Żywcu oraz Lili, która mieszka na południu Polski. Wkrótce byliśmy znani prawie w całej Polsce. Dzisiaj mogę powiedzieć, że Polska lista adresowa ma dwa razy więcej nazwisk niż ta, którą mamy w Norwegii.
Z czasem pojawiły się trudności z uporządkowaniem polskich list z danymi adresowymi. Często musieliśmy szukać informacji w Banku, by m.in. zobaczyć zmiany w adresach. Część listów przychodzących do nas z Polski była pisana ręcznie. Uniemożliwiało to nam zrozumienie i przetłumaczenie ich np. za pomocą tłumacza Google.
Przed rokiem otrzymaliśmy dużą pomoc w Polsce ze strony siostry Lili, która jest oddaną chrześcijanką i służy Jezusowi od wielu lat. Lili wyraziła ochotę na przejęcie służby związanej z wysyłaniem polskiego wydania Magazynu Care Mission do naszych polskich współpracowników. Pojawiła się też możliwość drukowania magazynu w Polsce. Tak więc polski magazyn jest drukowany, adresowany i rozsyłany do ofiarodawców co drugi miesiąc już z kraju. Jest też gotowa na odpowiadanie na pytania Polaków związane z projektami misyjnymi. Zazwyczaj też w magazynie dzieli się aktualnym materiałem z pracy misyjnej. Cieszy nas również to, że organizuje wyjazdy do Kenii, by umożliwić chętnym przyjrzenie się z bliska pracy misyjnej. W danych kontaktowych, w magazynie i na stronie internetowej znajduje się adres e-mail, za pomocą którego możesz się z nami skontaktować w języku polskim.
Wiele lat temu brat Tomasz z Pielgrzymowic założył stronę internetową Care Mission. To również przyczyniło się do propagowania naszej misji. W moim ostatnim kontakcie z Tomaszem przekazał on następujące pozdrowienie:
Lubię uczestniczyć w pracy misyjnej, którą Jezus wykonuje przez swoich ludzi. Pomaganie w tej pracy tak, jak potrafię daje mi radość. Ponieważ znam branżę IT i pracuję w niej od lat, chcę wykorzystywać moje umiejętności w tej służbie. Kiedy pracujemy dla Pana Jezusa, to nie jest to ciężar, ale radość i zadowolenie, ponieważ możemy być użytecznymi służąc dla ludzi i jednocześnie możemy odwzajemniać naszą miłość dla Boga. Jestem szczęśliwy, że wspólna praca i zaangażowanie wielu ludzi z różnych części świata przynosi takie praktyczne i namacalne zalety dla ludzi w Afryce. Niesamowitym jest widzieć, jak Jezus wychodzi naprzeciw duchowym oraz fizycznym potrzebom tych ludzi. Kiedy oni przyjeżdżają z Afryki do Polski i opowiadają, co Pan zrobił, otrzymujemy dużo większą zapłatę niż się spodziewaliśmy.
Jak widzisz praca w Polsce rozwija się bardzo i widzimy wyraźne rezultaty Bożego błogosławieństwa. Szczególnie praca pastora z Hażlacha, Eugeniusza Żura i biskupa Tadeusza Krzoka z Sanoka przynosi wspaniałe owoce. Obaj byli w Kenii, widzieli pracę misyjną, zwiastowali tam ewangelię i zapoznali się dobrze z warunkami pracy Care Mission. Pracują efektywnie w tej służbie w Polsce i poprzez nich otworzyły się też nowe drogi.
Poza tym bardzo trudno jest mi wymienić nazwiska wielu pozostałych osób, którzy nam pomagają. Cenię bardzo wszystkich pastorów, braci starszych, zbory i pojedyncze osoby, z którymi kontaktowaliśmy się przez wiele lat. Polska stała się moją drugą ojczyzną, gdzie mam braci i siostry, za których mogę się modlić i którzy też modlą się o mnie i tych, którzy ze mną pracują tutaj w Norwegii.
Polska staje się więc stopniowo coraz bardziej zaangażowana w prace misyjną i cieszymy się, że możemy wysyłać magazyn Care Mission do Polski. Zawiera on nie tylko materiały misyjne, ale też zwiastowanie biblijne. Oczywiście cieszymy się też, że mamy możliwość odwiedzania zborów w Polsce i opowiadania o misjach jak i zwiastowania tam ewangelii.
Boże dzieło się rozwija. Pracujmy, dopóki jest dzień.
Braterskie pozdrowienia
Oddvar
STARA I NOWA MASZYNA DO SZYCIA
Zakup maszyn do szycia w zasadzie nie jest nowym pomysłem. Jednak zrobiliśmy to dopiero teraz. Z czasów działalności, w którą byłem wcześniej zaangażowany w Kenii, wiem, że maszyny te są dobrą pomocą zarówno do szycia własnych ubrań jak i dają możliwość małego dochodu. Widziałem, że dziewczęta, które przeszkoliliśmy do szycia, stopniowo otrzymywały własne maszyny i pracowały na nich m.in. na targach reparując ludziom ubrania. W ten sposób niektóre z nich mogły zarobić na utrzymanie siebie i swoich dzieci.
Wiemy też, że w Kitengelii są dziewczęta, które nie będą szukały pracy poza okolicą, w której teraz mieszkają. Wiele dziewcząt radzi sobie dobrze z nauką i mają możliwość zdobycia dobrego wykształcenia i tym samym dobrej pracy w przyszłości. Część dziewcząt będzie potrzebowała naszego wsparcia do czasu usamodzielnienia się. Chcemy dać im wszelkie możliwości, by mogły prowadzić wartościowe życie w przyszłości, przede wszystkim duchowe życie z Jezusem jako swoim Zbawicielem, ale też życie, w którym będą oszczędzone od najgorszej biedy, która tam króluje.
Kupiliśmy dwie maszyny do szycia, jedną elektryczną i jedną manualną. W wielu miejscach nie ma elektryczności i jeśli pracuje się na targu w buszu z maszyną do szycia, to działać będzie tylko manualna. Jednak, jeśli ktoś myśli o małym przedsiębiorstwie produkującym na przykład mundurki szkolne itp., musi umieć obsługiwać maszynę elektryczną. Tak więc chcemy uczyć dziewczęta obsługi obu rodzajów maszyn. Oczywiście są one najbardziej zainteresowane maszyną elektryczną, ale musimy im wyjaśnić, dlaczego powinny być zaznajomione z oboma typami.
Z powodu pandemii szkoły były zamknięte przez długi czas. Rok szkolny w Kenii trwa od stycznia do grudnia. Sytuacja z pandemią przyczyniła się niestety do tego, że niektóre z dziewcząt w Kitengelii będą musiały zdawać części egzaminów rok później. Nie jesteśmy w stanie nic na to poradzić. Wiele młodych ludzi będzie miało opóźnienie w wykształceniu z powodu pandemii.
Poza tym wszystko w Kenii idzie swoim rytmem. W budynkach w Kitengelii wykonana jest część renowacji. Niedawno bowiem powstały zniszczenia spowodowane silnym wiatrem, nawet mówiło się o tornado.
Nie mieliśmy możliwości odwiedzenia pól misyjnych przez dosyć długi czas, ale Joyce wysyła nam informacje i zdjęcia, byśmy na bieżąco byli zorientowani. Analizujemy to i zastanawiamy się, czy trzeba zrobić coś szczególnego w związku z działalnością stacji misyjnej i ewentualnymi poprawami, które mogą być pozytywne dla wszystkich tam mieszkających.
Jesteśmy wdzięczni za modlitwy i cieszymy się, że wszyscy są zdrowi i mają się dobrze zarówno duchowo jak i społecznie. Jednocześnie angażując się w tę prace, wiemy, że nie jest to dzieło ludzkie, ale dzieło Pana. Przez Pana jest to uczynione i jest to cudowne w naszych oczach.
FINANSE
wywiad z Oddvarem Linkasem
– O co chodzi w stwierdzeniu, że nie lubisz „żebrać” na misje?
– Przede wszystkim z powodu mojej rozmowy z Jezusem tego dnia w 2006 roku, kiedy doświadczyliśmy, że narodziła się działalność misyjna. Mogliśmy powołać zarząd, rozmawiać z członkami zarządu, ułożyć plany, próbować zdobyć gwarancje finansowe i w ten sposób położyć podstawę dla finansowej strony tej pracy. Zdecydowałem jednak, by przyjść od razu do Jezusa, który wezwał mnie do służby w Care Mission. Zawsze opłaca się opowiedzieć Mu całkiem uczciwie o tym, co myślisz i czego pragniesz. Tak zrobiłem. Powiedziałem, że pragnę Mu służyć według planu, który On chce mi dać. Powiedziałem też, że nie chcę być narażony na jakąkolwiek presję finansową, ale tylko być wiernym przekazowi, który On od początku mi dał, bym zwiastował. Złożyłem obietnicę. Powiedziałem do Jezusa, że to On ma być moim pracodawcą i że to On ma się troszczyć o pieniądze na to, by nasza praca przynosiła powodzenie.
Pracodawca ma odpowiedzialność za swoich pracowników. Zarówno, by wykonywali swoje zadanie za pomocą środków, które mają przydzielone, jak i by mieli możliwość egzystowania tak jak inni zwyczajni ludzie w tym świecie. Rezultaty do tego czasu były takie, że nigdy się nie wstydziłem. Pan dotrzymał swej obietnicy i czuję, że odpoczywam w jego wspaniałych obietnicach.
– Jak myślisz, skąd pojawiają się pieniądze, skoro nie prosisz o nie na bieżąco?
– W zasadzie na to odpowiedziałem. Wierzę w Boże prowadzenie w innych obszarach życia, więc dlaczego nie miałbym wierzyć w obszarze finansowym? Doświadczyłem wiele razy, że jestem całkowicie bezpieczny w tej sytuacji. Pierwszym doświadczeniem, kiedy powstała Care Mission, była siostra, która spytała mnie, ile potrzebuję, by kupić maszyny potrzebne do działalności. Odpowiedziałem, że 50 000 koron (około 22000 zł). Tego samego wieczoru przyszło młode małżeństwo z kopertą od starszej pary. W kopercie było 50 000 koron.
Inny przypadek miał miejsce trochę później. Rozmawiałem z pewną siostrą z Afryki w moim domu o projekcie szkolnym i ona potrzebowała na już pomoc w wysokości 25 000 koron (około 12000 zł). Opowiedziałem, że nie mam na to pieniędzy, ale że powinniśmy prosić Pana o pomoc. Podczas gdy rozmawialiśmy, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zszedłem, by je otworzyć. Stał tam starszy mężczyzna, który powiedział, że Pan nie dawał mu spokoju i musiał przyjść ze swoją kopertą z pieniędzmi. Wziąłem kopertę i wróciłem do siostry z Afryki i otworzyliśmy ją. Było w niej 25 000 koron, tyle ile było potrzebne.
Pewnego razu modliliśmy się na spotkaniu w Czechach, by Pan dał nam możliwość zdobycia wody do szkoły w Busii. W drodze do domu ze spotkania, Ania, która nas wiozła, poprosiła, byśmy zatrzymali się w Mc Donald, by spotkać człowieka, który chciał z nami porozmawiać. Spotkaliśmy się z nim a on obiecał nam całą sumę pieniędzy na wiercenie studni i wieżę ciśnień, ponad 150 000 koron (około 67000 zł).
Mógłbym kontynuować opowiadanie, ale to wszystko jest historią o tym, że jeśli ludzie są posłuszni, gdy Jezus mówi do ich serc, jego sprawa zawsze zakończy się powodzeniem.
– Czy doceniasz to, że niektórzy, szczególnie bogaci dają duże sumy pieniędzy na misje?
– Nie, tego nie robię. Wierzę, że my wszyscy, którzy w tym uczestniczymy, jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy nie mają tak dużych sum pieniędzy. Ale wierzę, że Jezus mówi do wszystkich serc wierzących, niezależnie, czy są oni bogaci, czy biedni. Biblia opowiada nam właściwie, że błogosławieństwo, które otrzymujemy za pracę dla Jego Królestwa, nie dotyczy tego, ile dajemy, ale ile nam zostaje, kiedy damy. Tutaj mamy piękny obraz wdowy, która daje jeden grosz:
Marek 12,42-44
Przyszła też pewna uboga wdowa i wrzuciła dwie drobne monety, czyli kwartnik. Wtedy zawołał swoich uczniów i powiedział im: Zaprawdę powiadam wam, że ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy, którzy wrzucali do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało, ale ona ze swego ubóstwa wrzuciła wszystko, co miała, całe swoje utrzymanie.
– Jak można zachęcić ludzi do dawania?
– Na pewno jest wiele odpowiedzi na to pytanie, ale z mojego punktu widzenia wierzę, że nasi współpracownicy są zachęcani, ponieważ my niesiemy ze sobą przekaz ewangelii i jest to priorytet w naszej działalności. Poza tym widzą, że środki, które wpływają, są właściwie zarządzane. Widzimy konieczność dzielenia się na bieżąco tym, co dzieje się na misjach.
– Czy praca misyjna nie zatrzyma się, jeśli nie będziecie więcej prosić o pieniądze?
– Nie, nie zatrzyma się. Wierzę wciąż, że tak długo jak Pan widzi, że mamy możliwości pracowania więcej na polach misyjnych, będzie wciąż przemawiał do aktualnych współpracowników i też do nowych ludzi, by byli z nami w tej służbie. Dla nas jest po prostu ważne, byśmy nie zmienili kursu, nie decydowali poprzez naszą własną głowę, ale dali się wciąż prowadzić Panu w tym, co robimy oraz by wszyscy, którzy mają kontakt z Care Mission słuchali Bożego prowadzenia, także w służbie dawania, by dopełnić tego, do czego On nas wzywa. Paweł również prosił o pieniądze i przynosił ze sobą dary z Macedonii i Achai do zboru w Jerozolimie, gdzie było wielu biednych. Napisane jest o tym w liście do Rzymian 15,25-27:
Spodobało się bowiem Macedonii i Achai wspólnie złożyć się na ubogich świętych, którzy są w Jerozolimie. Istotnie, spodobało się im, są też ich dłużnikami. Jeśli bowiem poganie stali się uczestnikami ich dóbr duchowych, powinni im też usługiwać cielesnymi.
A teraz idę do Jerozolimy, aby usłużyć świętym.
Widzimy wyraźnie, że dali oni z poruszonego, ochotnego serca. Mieli duchowy wgląd i ludzkie współczucie, i poszli za głosem, który mówił do ich serc, by dawali.
– Ale czy jest słuszne polecać ludziom, by dawali poprzez np. wspieranie pracy misyjnej?
– Tak. To jest właściwe. Biblia daje też piękne nauczanie o tym, by dawać na Bożą sprawę. Bóg sam stworzył wzór tej strony chrześcijańskiej działalności i myślę, że powinniśmy zarówno czytać jak i praktykować to zalecenie, które On nam dał. I jest oczywiście całkiem naturalne też zwiastować ewangelię i nauczać o finansach w związku ze służbą wierzących w zborze. Jest bezwzględnie konieczne, by ta służba funkcjonowała. Jest ona częścią tego, co daje możliwości, by głosić ewangelię i może dać pomoc ludziom zarówno duchową jak i doczesną. Nie chcę, by ktoś mnie źle zrozumiał, kiedy ostrzegam przed rzeczami, które robi się niewłaściwie.
– Czyli nie ma żadnego zaprzeczenia, kiedy najpierw mówisz, że nie chcesz „żebrać” a potem mówisz, że powinno się nauczać o finansach?
– Chcę powiedzieć, że wszyscy, którzy są zbawieni, są postawieni w stanie, by dawać na Boże dzieło. Czy jest to mało czy dużo, czy jest się bogatym, czy biednym. Jeżeli śledzimy Boży wzór Biblijny, by dawać, będziemy mieć zawsze to, co potrzebne do pracy, którą Bóg włożył w serce człowieka. Wypaczenie tego wzoru spowodowało, że chrześcijaństwo w naszym kraju związało się ze światowymi zasadami i wymaganiami, by otrzymać wsparcie państwowe. To wsparcie stało się przekleństwem. Wielu z tych, którzy dają według biblijnego wzorca jest wolnych i wsparcie państwowe nie musi zajmować się funkcjonowaniem zboru.
Widzimy w naszych czasach, że pastorzy i zbory zaciągają duże długi z powodu dużych nakładów na coś, czego Bóg nie akceptuje. Powstają milionowe przedsiębiorstwa, które stopniowo jest coraz trudniej prowadzić. Doprowadza to czasami do paniki, kiedy nie są one w stanie pokryć ekonomicznych żądań. W tych przypadkach widziałem, że też nadużywane są duchowe dary łaski. Widziałem, jak nadużywano daru „mowy wiedzy”, wskazując na różnych ludzi i mówiąc im, ile mają ofiarować pieniędzy na jakiś cel. Widziałem ludzi cierpiących wskutek słuchania tego. W ten sposób wykorzystuje się ludzi nie tylko na płaszczyźnie finansowej. Nazywanie czegoś mową wiedzy, podczas gdy nie jest to dar dany przez Ducha Świętego, może wprowadzić ludzi w duże problemy. Byłem świadkiem upadku i widziałem ludzi, którzy stracili wszystko z powodu niewłaściwego dysponowania pieniędzmi i słuchania spektakularnego zwiastowania na temat funkcjonowania finansów w Bożym Królestwie, które było niebiblijne.
– Możesz dać prostą odpowiedź, jak osobiście zachęcasz ludzi do wspierania pracy?
– Oczywiście.
1. Przede wszystkim sam chcę być prowadzony przez Boga do tego, z czym mam pracować. W tym przypadku myślę, że wielu robi błąd, ponieważ weszli w zadania, których Bóg nigdy im nie dał.
2. Piszę raporty o tym, jakie konkretne efekty przyniosły ofiarowane pieniądze. Jeśli ludzie słyszą tylko, ile pieniędzy mają dać i nie wiedzą jak te pieniądze zostały użyte, to jest to błędem.
3. Opisując pracę, która prowadzimy, zamieszczamy też numer konta bankowego. Daje to możliwość, by chętni mogli wesprzeć misje.
4. Poprzez media, do których mamy dostęp, zwiastuję też o służbie dawania w Bożym kościele według biblijnych wzorców. Służba dawania jest w zasadzie błogosławieństwem, które Pan daje osobom pracującym w tym obszarze.
Jeśli służba dawania jest zwiastowana i praktykowana niewłaściwie, nie będzie błogosławieństwem, ale przekleństwem. Niech twoja służba będzie błogosławieństwem!