Kontakt z wami, którzy stoicie tak blisko naszej pracy misyjnej, jest zawsze czymś dobrym. Cieszę się, że jestem ponownie na siłach, by wykonywać część tej pracy. Dodatkowo mam w tym czasie pomocników, którzy starają się, by wszystko dobrze funkcjonowało i wciąż wspierają mnie, nawet mimo to, że czuję się już silniejszy. Dobrze jest stać ramię w ramię w pracy, która jest tak ważna i owocna. To jest łaska Pana. Ewangelia jest wciąż Bożą mocą dla każdego, kto wierzy. Oznacza to, że tak długo jak będziemy mieli możliwość niesienia ewangelii poprzez spotkania i media, będziemy wykorzystywać środki i siły, by iść za Bożym powołaniem. Nie pozwolimy, by nasze ręce osłabły. Będziemy trzymać je podniesione tak, jak robił to Mojżesz oraz tak, jak jest napisane: “do zachodu słońca”. Nadejdzie dzień, kiedy nasze słońce zajdzie i przeminie czas służenia Bogu w tej pracy, ale
dopóki mamy możliwości, wykorzystujemy je w najlepszy możliwy sposób.
Chcemy pracować, dopóki jest dzień. Nadejdzie noc, podczas której faktycznie nikt nie będzie mógł pracować. Chcę zachęcić was do gorliwego wkładu w pracę misyjną. Ramię w ramię będziemy więcej niż zwycięzcami z Jezusem, który nas umiłował i wybrał do tej służby.
Psalm 141,2
Niech moja modlitwa będzie przed tobą jak kadzidło, a podniesienie moich rąk jak wieczorna ofiara.
Dawid modlił się tą modlitwą, a podniesione ręce oznaczają dwie rzeczy: pełne zwycięstwo nad wszystkimi wrogami oraz poddanie się Jezusowi, który daje nam to zwycięstwo. Modlę się o was codziennie i wiem, że Jezus wysłuchuje modlitw i odpowiada na nie.
Niech Bóg cię błogosławi!
Braterskie pozdrowienia w Panu
Oddvar Linkas
Używaj właściwie swoich środków!
Izajasz 55, 1-2
O wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wód i wy, którzy nie macie pieniędzy kupujcie i jedzcie, tak przyjdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez zapłaty za wino i mleko.
Czemu wydajecie pieniądze nie na chleb, swoją pracę na to, co nie nasyci? Słuchajcie mnie uważnie, a jedzcie to, co jest dobre, i niech wasza dusza rozkoszuje się tłuszczem.
Żyjemy w świecie, który coraz bardziej skupia się na pieniądzach. Wszystko drożeje i coraz droższe staje się również prowadzenie działalności chrześcijańskiej. Zapewne jest to też jedną z przyczyn, że w zwiastowaniu chrześcijańskim jest większa koncentracja na mówieniu o pieniądzach, niż na zwiastowaniu zdrowej prawdziwej ewangelii o Jezusie i obfitej łasce, którą On chce obdarzyć każdego człowieka. Chrześcijańskie kanały mają “żebracze” tygodnie, podczas których zbierają miliony potrzebne na ich prowadzenie. Zrobią wiele tylko po to, by jak najwięcej osób było dawcami. Wersety biblijne, które przytaczam, mówią, że nie wydaje się pieniędzy na to, co nie jest chlebem i na to, co nie może nakarmić. Zalecałbym wszystkim biblijnie wierzącym wsparcie swojego zboru i inwestowanie swoich pieniędzy tam, gdzie jest zwiastowana pełna ewangelia. Mimo że prowadzimy misyjną działalność, mamy pełną kontrolę nad sposobem prowadzenia stacji misyjnej oraz zwiastowania tam ewangelii przez naszych współpracowników. Chociaż nie opowiadamy publicznie o tym, jak reagujemy na ewentualne niewłaściwe prowadzenie pracy misyjnej, to rozmawiamy z wieloma kaznodziejami w związku z ich życiem i nauką. Widzieliśmy też ludzi, którzy nie byli wierni itd. Prowadzimy coroczne kontrole zarówno w związku z działalnością duchową, jak i socjalną na polu misyjnym. Biblijna nauka i biblijna praktyka są absolutnie niezbędne. Nie będziemy akceptować niczego innego. Z powodu tego jesteśmy też pewni że wy, którzy wspieracie pracę Care Mission, nie dajecie pieniędzy na coś, co wspierałoby niebiblijną naukę i kulturę.
Izajasz 52,1-3
Obudź się, obudź się, przyoblecz się w swoją siłę, Syjonie! Przyoblecz się w swoją wspaniałą szatę Jerozolimo, miasto święte! Już bowiem nie wtargnie do ciebie nieobrzezany ani nieczysty. Otrząśnij się z prochu, powstań i usiądź, Jerozolimo! Uwolnij się z okowów swojej szyi, pojmana córko Syjonu.
Przypomina mi się często, że kościół katolicki już w pierwszym wieku po Chrystusie zaadaptował obrazy i rzeczy z kultury babilońskiej do Rzymu. Obrazy Semiramis z jej synem zostały powieszone jako obrazy Maryi z Jezusem w swoich ramionach. I te obrazy istnieją do dziś. Kultura babilońska przedarła się do chrześcijaństwa również z wieloma swoimi pogańskimi zwyczajami. Wieża Babel miała około 100 metrów wysokości i była piramidą schodkową w Babilonie (Babel jest hebrajskim odpowiednikiem słowa Babilon). W Biblii to dzieło budowlane stało się symbolem ludzkiej arogancji wobec Boga. Bóg zstąpił i pomieszał języki ludzi. Negatywny stosunek do Babilonu można odnaleźć również w Nowym Testamencie, gdzie Objawienie Jana ukazuje Wielki Babilon jako jadącą na koniu nierządnicę, która ostrzega o czasach końca. Ważne jest, by zwrócić na to uwagę. Tak więc kultura babilońska przejęła chrześcijaństwo i odciągnęła je od Boga. To są te wszystkie nauki, które dzisiaj odsuwają się od jasnego przesłania Biblii i które mogą doprowadzić człowieka do zguby zamiast do nieba. Odwracanie się od Boga jest coraz częstsze, a jasne przesłanie Bożego Słowa jest zniekształcane np. poprzez twierdzenie teologów, że nic takiego nie jest napisane w Biblii itd. Zastanawiałem się wiele razy, jak ludzie, którzy są chrześcijanami, nie rozumieją, że są karmieni fałszywą nauką. Dla mnie jest jeden możliwy sposób na wytłumaczenie tego. Uważam, że słuchają oni tylko kazań, ale nigdy nie robią tego, co robili Berejczycy, którzy zawsze sprawdzali zgodność głoszenia ze Słowem Bożym. Żyjemy w czasie “drzemki”. Poprzedza ona zaśnięcie wielu z tych, którzy powinni czuwać i zwiastować Jezusa, który wkrótce powróci, by zabrać swoją oblubienicę. Wielka nierządnica babilońska otrzymała swoje miejsce w wielu zborach. Obraz tego zawarty jest w opisie zboru w Laodycei w Objawieniu Jana:
Obj 3,14-16
A do anioła kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, świadek wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego: Znam twoje uczynki: nie jesteś ani zimny, ani gorący, wypluję cię z moich ust.
Chociaż letniość cechuje chrześcijaństwo czasów końca, i wielu próbuje wykorzystać opis zboru w Laodycei, wymienionego jako ostatni w listach do kościołów, wierzę, że wszystkie siedem listów może pasować do Bożego kościoła we wszystkich epokach i może wskazywać na jego blaski i cienie. Czytamy, że Efezjanie są wymienieni jako pierwsi, którzy opuścili swoją pierwszą miłość. Oznacza to po prostu, że zapomnieli o miłości Jezusa do nich, o łasce, którą On ich obdarzył. Następnie wymienione są inne zbory, zarówno fałszywi nauczyciele, jak i fałszywa nauka. Kilka zborów jest chwalonych za stosunek do Boga. Są dwie nazwy, które wiele zborów wykorzystuje jako nazwę przed swoimi budynkami, w których się spotykają. Ale pamiętaj, że to nie nazwa jest najważniejsza. Zastanówmy się, czy etykieta mówi o prawdziwej zawartości opakowania?
Zwróć uwagę, że wierzący w Laodycei stali się letni w swoim stosunku do Jezusa. Byli jednocześnie bogaci w ziemskie rzeczy. A co jest napisane o miłości do pieniędzy?
1Tym 6,10
Korzeniem bowiem wszelkiego zła jest miłość do pieniędzy; niektórzy, pragnąc ich, zboczyli z drogi wiary i poprzebijali się wieloma boleściami.
W swojej miłości do pieniędzy niektórzy odeszli od wiary i przeszyli się wieloma mękami. Pieniądze są błogosławieństwem zarówno dla tych, którzy je właściwie wykorzystują i dla tych, którzy otrzymują od nich pomoc. Moim apelem w tym fragmencie jest, byśmy wykorzystywali nasze środki we właściwy sposób tak, aby przyniosło to najlepsze rezultaty.
Wiemy, że istnieją organizacje, które zbierają pieniądze na dobre cele, ale nawet do 90 % tych środków jest wykorzystywane na wydatki administracyjne. Zdaję sobie sprawę, że zatrudnienie ludzi w dużych organizacjach wiąże się z kosztami, ale rezultaty są w ten sposób minimalizowane. My pracujemy wolontaryjnie, bez stałych wypłat, które miałyby pochłaniać wpływające kwoty. Polecamy ten sposób wsparcia wszystkim, którzy chcą przekazywać pieniądze na chleb dla biednych. Nie myślałbym i nie chciałbym, by to wyglądało jak reklama tylko dla naszej misji. Chciałbym, byś był czujny na wpływy ze strony nierządnicy babilońskiej, która dzisiaj fałszuje ewangelię i zakłamuje jej prawdziwe przesłanie. Bądźmy stróżami na murze, którzy ostrzegają o rychłym przyjściu Jezusa.
Dramat i jego zakończenie
Do naszej stacji misyjnej w Kitengeli wciąż napływają raporty, zapytania i wołanie o pomoc. Tym razem chciałbym opowiedzieć o jednym z takich zdarzeń. Chodzi o dziewczynkę w wieku 7-8 lat, która pochodzi z masajskiej wioski zamieszkałej przez ludzi nie znających Jezusa. Jej siostra znajduje się w naszym domu dziecka i teraz dowiedzieliśmy się o tej dziewczynce mieszkającej w lepiance wśród Masajów. Kiedy się urodziła, jej matka zmarła a jej ojciec był już wtedy starym człowiekiem. Dzisiaj ma 90 lat i jest dodatkowo niewidomy. Nie zajmował się za bardzo córką. Dziewczynka mieszka u starszej kobiety, która nie jest w stanie już jej pomagać.
Obszar, na którym mieszkają, jest dotknięty suszą, która trwa już pół roku. Większość zwierząt należących do Masajów zdechła z powodu suszy, a ludzie są głodni – potrzebują jedzenia. Wujek tej dziewczynki wyraził chęć przejęcia opieki nad nią, ale po tym co zazwyczaj widzimy i czego doświadczamy, może skończyć się to wykorzystaniem i sprzedaniem jej jakiemuś starszemu mężczyźnie. W wiosce odbyły się już rozmowy na temat sprzedaży dziewczynki, by dostać w zamian pieniądze albo towary na jedzenie do przeżycia. Jest to normalna praktyka w tym plemieniu.
Wieści te dotarły do naszej stacji misyjnej i byliśmy zgodni co do pomocy tej małej dziewczynce. Było to zadanie Lili, kiedy razem z Jolą i czwórką innych osób przybyła do Kenii w styczniu tego roku. Wejście do masajskiej wioski i zabranie stamtąd dziecka nie jest jednak łatwe. Plemię Masajów to plemię wojenne. Już wcześniej opowiadałem wam, jak Joyce pewnego razu grożono śmiercią i musiała uciekać od Masajów wyposażonych w dzidy itd. Nigdy nie wiadomo, czego można spodziewać się w takich sytuacjach.
Kiedy nadszedł ten dzień, do wioski, razem z pracownikami stacji misyjnej, wybrała się grupka białych osób z Polski i Czech. Dostali oni informację, by założyć na siebie skromne ubrania, by nie wyglądać na bogatych. Dostali też informację, by ewentualne zdjęcia lub filmy były robione ostrożnie. Kamery mogły zostać im ukradzione. Właściwie mogli też zostać zabici. Wzięli ze sobą siostrę tej małej dziewczynki. Była z nimi Joyce, by pokazać drogę. Znała też ich trochę wcześniej. Gdy znaleźli się na miejscu spotkali dwie grupy mieszkańców. Jedna grupa zebrała się, by życzyć dziewczynce powodzenia, ponieważ wiedzieli, że na stacji misyjnej otrzyma właściwą pomoc. Druga grupa była w opozycji, niezbyt zadowolona, że dziewczynka jest zabierana. Było pokojowo, chociaż jedna z dziewcząt została uderzona. Zrobiono też trochę zdjęć i filmów z przebiegu zadania, które postaramy się pokazać w programie telewizyjnym z Care Mission w Kitengeli.
Nasza grupa próbowała pokazać przyjazne nastawienie i rozmawiać z ludźmi w ich lepiankach oraz na zewnątrz. Zaczęli też śpiewać i usłyszeli, że niektórzy przyłączyli się do nich. Możliwe, że niektóre z tamtejszych kobiet są chrześcijankami. W pewnym momencie Joyce powiedziała do Lilii: “Potem będzie czas, abyś opowiedziała im o Jezusie i że potrzebują zbawienia.” Lili opowiadała, że to było duże wyzwanie. Mimo wszystko dzieliła się Ewangelią i zachęcała, by przyjęli Jezusa do swoich serc, by uzyskać zbawienie. Opowiadała, że wiele kobiet podnosiło swoje ręce i chciało przyjąć Jezusa do swoich serc. Trudno jest doprowadzić mężczyzn do Jezusa. Wielu z nich jest uzależnionych od alkoholu i innych substancji, które zupełnie ich niszczą. Kiedy nastąpiła chwila powrotu na stację misyjną, wiele kobiet podchodziło do Lilii i mówiło: “Proszę, weźcie też ze sobą moje dzieci!” To jest niesamowicie przykre opuszczać małe dzieci, które nie mają żadnej przyszłości. Jesteśmy jednak ograniczeni. Pomimo, że mamy miejsce dla trochę większej liczby dzieci w domu dziecka, ponosimy pełną odpowiedzialność za nie. Są to codzienne potrzeby, lekarze, operacje itd. Ze względu na to, że są to szczególne dzieci, wydatki są większe. Nie istnieje żaden system państwowy, który pomagałby im zdrowotnie. Czasami musimy się pocieszyć myślą, że to, co robimy dla tych najmniejszych, robimy dla Pana. Nikt nie może pomóc wszystkim, ale każdy może pomóc komuś. W drodze powrotnej do Kitengeli było już o jedną osobę więcej. I była to ta mała dziewczynka w wieku 7-8 lat. Teraz jest już w naszym domu dziecka i nie musi się więcej bać. Może cieszyć się razem ze swoją starszą siostrą i wszystkimi innymi, którzy mieszkają na stacji misyjnej. Oczywiście dostała też swój mundurek szkolny. To był dramat, który skończył się bardzo dobrze. Dziękuję, że wciąż modlisz się za wszystko co jest robione na stacji misyjnej w Kitengeli.
List od Lei
Zanim pozwolę ci przeczytać list, chcę opowiedzieć jak działa system na naszej stacji misyjnej. Kiedy przyjmujemy dzieci do domu na stacji misyjnej w Kitengeli, są one traktowane jak członkowie normalnej rodziny. Rosną, rozwijają się i mają możliwość mieszkania tam tak długo, jak zechcą. To działa podobnie, jak w naszych krajach. Wielu mieszka w domu całe życie. Niektóre z dziewcząt zapewne będą bardzo długo mieszkać na stacji misyjnej. Inne wychodzą za mąż i z czasem wyprowadzają się od nas. Zwyczaj w Kenii jest taki, że dziewczęta po zamążpójściu przeprowadzają się do miejsca zamieszkania męża albo do innego miejsca niż to, gdzie się wychowała. Zdarza się, że dziewczyna rodzi dziecko przed wyjściem za mąż. Wtedy w najlepszy możliwy sposób znajdujemy bezpieczne miejsce, w którym może ona prowadzić swoje życie. Znamy warunki, z jakich pochodzą dziewczęta i wiemy, że większość z nich ma rodziny, które czekają na nie. Część ma matkę (która nie była w stanie się nimi zajmować), wiele rodzeństwa i innych krewnych. Rodzina ma nadzieję zobaczyć dziewczynę jako dorosłą i żyć z nią w dobrych, bezpiecznych warunkach. Wy, którzy wspieracie Care Mission powinniście wiedzieć, że żadna z tych dziewcząt, którą się zajmujemy, nie zostaje pozostawiona sama sobie. Śledzimy co się z nią dzieje i robimy dla niej to, co najlepsze. Tym razem chcę przedstawić wam list od jednej z dziewcząt, która ostatnio wyprowadziła się od nas do swojego rodzinnego domu i stała się tam dużą pomocą i błogosławieństwem.
Drogi “dziadku” Oddvarze!
Moją nadzieją jest, że Jezus odpowiada na twoje modlitwy. Mam się teraz dobrze i dziękuję Bogu za Jego wielką łaskę. Piszę ten list do ciebie, ponieważ tęsknię za tobą i chciałabym dowiedzieć się, co u ciebie słychać. Chcę ci podziękować za pomoc, którą cały czas otrzymywałam, gdy mieszkałam w domu dla dziewcząt i dzięki temu mogłam otrzymać nowy start w życiu.
Tak tęsknię za tobą dziadku. Minął już jakiś czas od twoich odwiedzin, ale rozumiemy, że było ci trudno w minionym okresie. Dziękuję ci, że zawsze byliśmy dla ciebie priorytetem. Zawsze sprawdzałeś, czy mamy się dobrze. Dziękuję, że byliście moimi pomocnikami przez cały czas, gdy mieszkałam na stacji misyjnej. Trafiłam tam 7-go września 2015 roku i byłam aż do dzisiaj, czyli 10-go stycznia 2023. Teraz wyprowadzam się ze stacji misyjnej.
Nigdy nie brakowało mi środków na opłaty szkolne, jedzenie, ubrania czy miejsce do spania. Wiem, że może być wam trudno, by troszczyć się o te wszystkie rzeczy, ale zawsze zabiegaliście o to, byśmy żyli normalnym życiem, które dla wielu jest oczywistością. Dla mnie jednak nie była to oczywistość. Tak więc trochę o mnie samej:
Jest nas siedmioro rodzeństwa. Jestem trzecia z kolei. Dwójka najstarszego rodzeństwa nie ma żadnego wykształcenia i nie czuje potrzeby uczenia się. Przeszli oni przez wszystkie kulturowe i tradycyjne rytuały i nikt nie chodził do szkoły. Jestem jedyną z rodzeństwa, która chodziła do szkoły. Jestem szczęśliwa. Potrafię czytać i pisać. Jestem z tego dumna. Mam możliwość spotykania ludzi z różnych kultur i uczę się dużo. Czuję, że jestem inna niż moje rodzeństwo. Chcę pomóc moim młodszym siostrom, by nie zostały obrzezane i wydane za mąż według zwyczajów masajskich. Już dawno próbowałam znaleźć mój akt urodzenia, ale udało mi się to dopiero teraz.
Kiedy wróciłam do domu, odkryłam, że moje dwie starsze siostry zostały obrzezane a nie wiedziałam nic o tym wcześniej. Stało się to w roku 2018. Moje plany to zachęcić je do chodzenia do szkoły i chcę o to mocno walczyć.
Zaczęłam nowe życie i muszę walczyć o moją rodzinę i moje rodzeństwo, ale też o moją przyszłość tutaj. Pracuję trochę jako projektant (designer). 12-go grudnia 2022 ukończyłam kurs. W tym samym roku w sierpniu zdobyłam komputer i zdałam egzamin. W przyszłości chcę zdać mój czwarty egzamin i obiecałam sobie, że będę chodzić do szkoły, by sobie z nim poradzić. Jednak najpierw chcę, by w mojej rodzinie dobrze się działo.
Dziękuję za wszystko, czym dla mnie byłeś przez osiem lat mojego życia. Teraz jestem dorosła. Przede wszystkim dziękuję, że mogłam dorastając iść Bożą drogą. Bądźmy razem w Duchu. Wciąż będę modlić się o ciebie. Niech Jezus daje ci nadzieję i siły do kontynuowania służby.
Zapraszamy do naszego biura we Fredrikstad
Właśnie odwiedziła nas Lili we Fredrikstad. Miała ze sobą zarówno zdjęcia, jak i filmy z wyjazdu do Kitengeli w styczniu tego roku. Grupa odwiedzająca Kenię zrobiła tysiące zdjęć i trochę filmów, które przejrzymy, by zobaczyć, czy możemy zrobić program telewizyjny z części tego materiału. W podróż zabrali ze sobą aparaty fotograficzne i kamery pierwszej klasy. Wstępna analiza zdjęć i filmów pokazała, że są dobrej jakości. Niedługo zobaczymy, jakie wydarzenia udało im się sfilmować. Jednocześnie pracujemy nad naszymi tygodniowymi programami telewizyjnymi. Celem głównym wyjazdu naszej grupki do Kenii było zobaczenie, jaki duchowy standard jest na stacji misyjnej. Chodzi zarówno o pracowników jak i dzieci, które mieszkają tam na miejscu. Lili pisała ręcznie wszystkie raporty z rozmów i wywiadów i wyśle nam je po przepisaniu. Prawdopodobnie będziemy mogli opisać je wam w następnym wydaniu. Tu na miejscu praca toczy się jak zwykle. Zajmujemy się Magazynem Care Mission, wydaniem dźwiękowym, spotkaniami, programami telewizyjnymi, korespondencją, rozmowami o dalszym rozwoju i pracą misyjną, listami, mailami, smsami, telefonami. Nasza korespondencja dotyczy Norwegii, Polski i Kenii oraz różnych innych miejsc. Jesteśmy w kontakcie z osobami odpowiedzialnymi za prowadzenie robót budowlanych, adwokatami odpowiedzialnymi za umowy budowlane, rejestrowanie działalności, prawne decyzje itp. Tutaj nie jesteśmy bezrobotni. Przez rok byłem poza działalnością, ale czuję, że teraz mogę ponownie zająć się częścią pracy. Jestem bardzo wdzięczny za was, którzy z ochoczym sercem przez wiele lat wspieracie tę pracę. Chociaż widzimy, że niektórzy starsi dawcy stopniowo przenoszą się w górę, mianowicie do nieba, modlimy się o nowych ofiarodawców, by zechcieli otworzyć swoje serca. To jest przede wszystkim praca zdobywania dusz dla Jezusa i one będą naszą zapłatą w niebie. Nie zabierzemy ze sobą z tego świata żadnej rzeczy, ale otrzymamy sprawiedliwą zapłatę od samego Jezusa.
Arnhild Olsen odeszła do domu Ojca 7-go marca 2023
Po wielu łzach i bólach Arnhild odeszła do o wiele lepszego miejsca. Miejsca, o którym myślała zawsze. Poszła do swojego niebiańskiego domu po wielu latach pracy razem ze swoim mężem, Kjell Erikiem po 54-ro letnim małżeństwie, podczas którego razem zwiastowali ewangelię o łasce Jezusa i jego wielkim zbawieniu. Bardzo aktualne było dla nich też niesienie nowiny dotyczącej naszych czasów i tego, że Jezus wkrótce powróci, by zabrać tych, którzy oddali swoje życie w Jego ręce. Przez wszystkie czasy wielu wierzących chciało żyć w dniu, kiedy Jezus powróci, by zabrać swój kościół do miejsca, które dla nas przygotował-do nieba. Jednak widzimy, że stopniowo jeden po drugim odchodzi do Pana. To stało się też z Arnhild. Patrzymy wstecz na czas, kiedy mogliśmy być razem z nią zarówno podczas spotkań tutaj w Norwegii, jak i podczas wyjazdów misyjnych do Polski. Była gorliwą wspierającą Care Mission i żyła swoim życiem dla Jezusa i dla ludzi, których Pan postawił na jej drodze. Była pomocą i pocieszeniem dla wielu i tylko wieczność da odpowiedź, jaką otrzyma za to zapłatę w niebie. Dla nas wszystkich jest ważne troszczenie się o nasz stosunek do Jezusa i do pracy, jaką On dla nas przygotował, abyśmy wykonywali w Jego Królestwie. W tym przypadku chcę powiedzieć, że Arnhild była pięknym wzorem dla nas wszystkich. Nic nie przeszkadzało jej w służbie dla Pana. Pomimo wielu trudności, które by stały na przeszkodzie dla wielu z nas, ona przychodziła na spotkania ze swoją gitarą regularnie. Choroba, depresja, bóle itp. nie przeszkodziły jej w służeniu Jezusowi. Zostawiła po sobie najlepszy przykład. Dziękujemy za całe dobro, którego mogliśmy doświadczyć razem. Wspominajmy ją w pokoju.
Oddvar Linkas
Ufaj Mu
Jola Cupek
„Ufaj Mu, Jego ludu, zawsze i we wszystkim. Wylewaj przed Nim to, co Ci leży na sercu – Bóg bowiem jest naszą ucieczką!” Psalm 62;9
W listopadzie zeszłego roku doświadczyłam ataku kolki nerkowej. Było to dla mnie szokiem, dlatego, że nigdy nie miałam problemu z nerkami. Udałam się do lekarza i okazało się, że w obu nerkach występują kamienie i złogi. Zaczęłam się martwić, jak będzie ze styczniowym wyjazdem misyjnym. Podczas ataku ból był nie do zniesienia i wymagał interwencji lekarzy. W mojej głowie zaczęły pojawiać się czarne myśli, co się stanie jeżeli w Kenii zachoruję. Strach rozwinął się do tego stopnia, że zaczęłam rozważać, czy w ogóle jechać. Podzieliłam się swoimi obawami z Lili i razem trwałyśmy przez jakiś czas w modlitwie. Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami, a ja dalej czułam się niepewnie. Wylałam przed Panem, to co leżało mi na sercu – tak jak zachęca do tego król Dawid w swoim Psalmie i Pan wypełnił mnie swoim pokojem. Wiedziałam, że Bożą wolą jest, bym pojechała po raz kolejny do Afryki. Powierzyłam Bogu swoje zdrowie, zaufałam Mu, że cokolwiek się wydarzy, On ma nad wszystkim kontrolę. 15 stycznia wyleciałam wraz z grupą do ukochanej Kenii. Na miejsce dotarliśmy 16 stycznia. Było bardzo gorąco i słonecznie. Przywitały nas dziewczynki i cały personel z ośrodka. Wspaniale było znów spotkać te uśmiechnięte i pełne pozytywnej energii dzieci! Kolejnego dnia udaliśmy się w daleką podróż (około 4 godziny jazdy samochodem) w górskie okolice, by uratować dziewczynkę przed obrzezaniem. Po raz kolejny trafiłam do wioski masajskiej. Masajowie są bardzo gościnni i mimo tego, że byli biedni poczęstowali nas herbatą i miską ryżu. Mieliśmy okazję wspólnie zaśpiewać, a Lili podzieliła się dobrą nowiną o Jezusie. Na wezwanie o uczynieniu Jezusa swoim osobistym Zbawicielem odpowiedziała mnóstwo osób z wioski. Wierzę, że Pan widział szczere serca i rozstawaliśmy się już nie jako obcy ludzie, ale jako bracia i siostry w Jezusie. Nawet w tak odległym miejscu, w buszu, bez dostępu do bieżącej wody, prądu, Internetu, zasięgu, są ludzie, którzy potrzebują Jezusa. Chwała Mu za to, że użył nas, jako swoje narzędzia do rozprzestrzeniania się wieści o Nim. Kolejne dni spędziliśmy na wykonywaniu prac administracyjno-biurowych, zabawie z dziewczynkami, warsztatach z szycia, osobistych rozmowach oraz przygotowaniach do wielkiego dnia – otwarcia nowej szkoły. To był mój trzeci wyjazd do Kitengeli. Podczas każdego z wyjazdów mogłam obserwować postępy w budowie nowego obiektu. Niesamowite było zobaczyć gotowy budynek i widzieć w tym Boży palec. Ta szkoła to prawdziwy Boży cud! Kiedy przyjechaliśmy do ośrodka budynek z zewnątrz wyglądał pięknie, jednak środek pozostawiał wiele do życzenia. Do ceremonii pozostało kilka dni, a z mojego punktu widzenia niemożliwym było wykończenie środka. Jednak pracownicy bardzo się starali i wierzę, że to Bóg dodał im sił, by dokończyli wszystko jak należy. Piątek – dzień ceremonii od samego rana był bardzo intensywny. Przygotowania do uroczystości ruszyły pełną parą. Kucharz od wczesnych godzin przygotowywał posiłki, dzieci sprzątały i układały krzesła, mężczyźni rozkładali namioty. Każdy był w coś zaangażowany. Wszyscy wykonywali swoje obowiązki z zapałem i uśmiechem na twarzy. Dziewczynki były bardzo podekscytowane, bo to przecież szkoła, do której będą uczęszczały. Po południu rozpoczęła się uroczystość. Z głośników zabrzmiała piosenka naszego polskiego zespołu CSM „Jesteś, który jesteś”, która towarzyszyła w czasie całego wydarzenia. Łzy wzruszenia same cisnęły się do oczu, dlatego że podczas całej budowy, od początku trwania ośrodka doświadczaliśmy tego, że Bóg zawsze jest wierny, niezmienny i On wie co jest najlepsze. Podczas otwarcia miałam przywilej przeciąć wstęgę w nowej szkole, a tym samym czułam Bożą obecność i to, że jestem częścią projektu. Niesamowite było widzieć, jak pastorzy, członkowie kościołów, goście wchodzili do każdej klasy i błogosławili to miejsce, dzieci, które będą się w niej uczyć i nauczycieli. Wspaniale było uczestniczyć w tak ważnym i pięknym wydarzeniu. Pan Bóg przeprowadził nas przez cały wyjazd. Dzięki Bogu nikomu nic się nie stało i bezpiecznie wróciliśmy do Polski. W czasie wyjazdu doświadczałam Bożej obecności i ochrony. Dzięki Bogu wykonaliśmy wszystkie zadania, które miałyśmy zlecone, za co jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję Ci, drogi czytelniku, za wsparcie jakie okazujesz organizacji Care Mission. Będąc tam, na miejscu widać efekty Twoich modlitw i funduszy, które przekazujesz. Ten wyjazd utwierdził mnie w przekonaniu, że warto ufać Bogu i wylewać przed Nim swoje serce. On słyszy i jest zawsze blisko, co więcej jest Bogiem cudów – i te cuda dzieją się nie tylko w Afryce, ale blisko każdego z nas – wystarczy je dostrzec.