Pokój w imieniu Jezusa!
Kolejne wydanie magazynu Care Mission dociera do twojej skrzynki pocztowej, by poinformować cię o tym, co dzieje się na polu misyjnym oraz by przynieść ci pocieszenie, pomoc i prowadzenie.
Nie mogliśmy wysłać tego numeru wcześniej z powodu konieczności wykonania ważnych prac. Jednak podzielenie się z wami tym, co dzieje się wokół misji, jest dla nas bardzo ważne. Jednocześnie zamieściliśmy w magazynie teksty, które pokazują, że Boże Słowo stoi w centrum naszego zwiastowania i naszej działalności.
Zmiany praktyczne w siedzibie Care Mission
Ze względu na ustanie umów serwisowych na nasze stare drukarki, które służyły nam do wydawania naszych materiałów, musieliśmy zakupić nowe maszyny z dobrymi gwarancjami. Zapoznanie się z nowymi narzędziami zabiera trochę czasu. Ufamy, że wszystko będzie dobrze działało.
Radość w Panu jest naszą siłą.
Sytuacja w kraju i na całym świecie, przez dłuższy czas była przeszkodą, jeśli chodzi o nabożeństwa i efektywną pracę na misjach. Jednak w tym czasie radość w Panu nas podtrzymywała i z Bożej łaski udało się nam funkcjonować i zajmować się tym, co jest najważniejsze zarówno tu na miejscu jak i na polach misyjnych. Modlimy się i patrzymy w przyszłość wierząc, że jeszcze wielu ludzi przyjmie zbawienie.
Jesteście codziennie w moich modlitwach; moją modlitwą jest, by Jezus obficie wam błogosławił w duchu, duszy i na ciele. Dziękuję za wszystkie modlitwy i dary na pracę misyjną. Niech Bóg was obficie błogosławi.
Braterskie pozdrowienia
Oddvar Linkas
WAŻNE PRZESŁANIE NA CZAS, KTÓRY NADCHODZI
Jozue 23,1-8
A po długim czasie, gdy Pan dał Izraelowi odpoczynek od wszystkich ich okolicznych wrogów, a Jozue był już stary i w podeszłym wieku; Jozue przywołał całego Izraela, jego starszych, jego naczelników, jego sędziów i jego przełożonych i powiedział do nich: Jestem już stary i w podeszłym wieku. A wy widzieliście wszystko, co Pan, wasz Bóg, uczynił wszystkim tym narodom ze względu na was, gdyż Pan, wasz Bóg, sam walczył za was. Spójrzcie, podzieliłem wam losem narody, które pozostały jako dziedzictwo dla waszych pokoleń, i wszystkie narody, które wytraciłem, od Jordanu aż do Morza Wielkiego na zachodzie. A Pan, wasz Bóg, sam je wypędzi przed wami i wygna je sprzed waszych oczu, i posiądziecie dziedzicznie ich ziemię, jak wam to powiedział Pan, wasz Bóg. Umacniajcie się bardzo, by strzec i wypełniać wszystko, co jest napisane w księdze Prawa Mojżesza, nie odstępując od niego na prawo ani na lewo. Nie mieszajcie się z tymi narodami, które pozostały pośród was, a nie wspominajcie imion ich bogów, ani na nich nie przysięgajcie ani nie oddawajcie im pokłonu; Ale lgnijcie do Pana, swojego Boga, tak jak czyniliście aż do dziś.
Jozue zbliżał się do końca swojego życia na tym świecie. Doświadczył Bożej bliskości, wierności i odpowiedzi wiele razy w swoim życiu. Miał coś ważnego do opowiedzenia ludowi zanim ich opuścił. Chciał zachęcić Izrael, by trzymali ten sam kierunek i by walczyli. Wiedział, że stara generacja przemija. Wiedział, że nadchodzi nowe pokolenie, które nie doświadczyło tego, co starsze. Możemy się czegoś nauczyć z tej historii. Żyjemy w czasie, w którym wielu nie wie, jak funkcjonuje Boża chwała i Jego moc. Ci, którzy tego doświadczyli, stopniowo zasypiają. Te wersety uczą nas, w jaki sposób mamy kontynuować Boże dzieło i utrzymywać je przy życiu. Wierzę, że słowa Jozuego są też Bożymi słowami dla kościoła dzisiaj.
Kiedy Jozue zbliżał się odejścia z tego świata, widział rzeczy, które zaczynały się dziać pośród Izraelitów. Nie podobało mu się to. Jozue miał taką samą odpowiedzialność, jaką powinien mieć dzisiaj każdy kaznodzieja. Jest to odpowiedzialność za zwiastowanie całego Bożego Słowa, które jest prawdą.
Jozue obawiał się, że samozadowolenie może owładnąć lud. Obawiał się, że będą brać Boże Słowo zbyt lekko. Bał się, że będą zadowalać się własnymi dziełami. Bał się, że otworzą się na fałszywe rzeczy w swoim życiu. Niestety tak właśnie się stało. Bycie zadowolonym z własnych pomysłów i działań jest najgorszym, na co może narazić się kościół. Można to nazwać grzechem Laodycei:
Objawienie św. Jana 3,15-17
Znam twoje uczynki: nie jesteś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący. A tak, ponieważ jesteś letni ani zimny, ani gorącym wypluję cię z moich ust. Mówisz bowiem: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, że jesteś nędzny i pożałowania godny, biedny, ślepy i nagi.
Z Kolosów płynęła zimna woda ze skał. Z Hierapolis płynęła woda z gorących źródeł. Woda z obu tych miejsc docierała do Laodycei. Mieszała się i stawała się letnią. Jest to sytuacja wielu chrześcijan w dzisiejszym świecie. Ludzie nie są zainteresowani służeniem Bogu dla Jego chwały. Ludzie chcą zadowalać samych siebie i w tym miejscu się znajdują. Jozue obawiał się, że lud zacznie naśladować martwych bogów Kanaanu. Bał się, że otępieją tak, że zaczną się kłaniać przed obcymi bogami. To, czego się obawiał, wydarzyło się.
Co z nami? Czy ludzie nie zaczęli pochylać się przed obcymi bogami? Samolubność, pogoń za sukcesem, materializm, kariera itd. Wielu idzie w swoim życiu na kompromis. Z wygodnictwa wchodzi w społeczności, których Bóg nie akceptuje.
Wszystko to dzieje się podczas śpiewania o miłości do Jezusa. Raczej należy się nawrócić i szukać najpierw Jezusa. Bóg się nie zmienił. Jozue bał się, że poddanie się Panu, które Izrael wykazał za jego życia, będzie stopniowo słabsze. Pamiętaj, co Jezus powiedział o pełnym poddaniu się:
Mateusz 10,37
Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. I kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny.
Przymierze Jozuego było związane z wielkim kamieniem:
Jozue 24,25-28
Tak zawarł Jozue w tym dniu przymierze z ludem i nadał mu w Sychem prawo i nakaz. I Jozue spisał te słowa w księdze Prawa Bożego, wziął też wielki kamień i postawił go pod dębem, który był przy świątyni Pana. Wtedy Jozue powiedział do całego ludu: Oto ten kamień będzie dla nas świadkiem, gdyż słyszał wszystkie słowa Pana, które powiedział do nas.
I będzie świadkiem przeciwko wam, byście się nie wyparli swojego Boga. Potem Jozue odesłał lud, każdego do swego dziedzictwa.
Nie potrzebujemy kamieni, by przypominać sobie o naszych obietnicach dla Pana. Jednak czy na pewno o nich pamiętamy?
Czy obiecałeś kiedyś Jezusowi, że będziesz Go naśladować przez całe życie?
Czy obiecałeś, że będziesz Mu wierny, więcej się modlić, czytać Biblię, być Jego świadkiem? Czy dotrzymujesz swoich obietnic?
Lepiej jest nigdy nie obiecać nic Bogu niż obiecać coś, czego nie spełnisz. Większość chrześcijan złożyła Bogu obietnice. Także zbory składają obietnice, że nigdy Go nie zawiodą. Pomimo tego, obserwujemy w zborach, które przez wiele lat liczyły się jako biblijne, odchodzenie od Bożych prawd. Dzieje się to w coraz szybszym tempie. Podstawowe prawdy biblijne są zmieniane przez niewłaściwe wyjaśnianie ich i pokusę, by dopasować Pismo do swoich własnych poglądów i myśli.
Mowa Jezusa o miłości, którą powinniśmy okazywać naszym bliźnim, też jest zniekształcana przez niektórych otwierając drogę do grzechu. Zwróć uwagę, że w oryginalnym tekście Nowego Testamentu używane jest greckie słowo „fila”, co oznacza miłość braterską, albo słowo „agape”, co oznacza miłość Bożą. Słowo „eros”, które jest związane z seksem, nie jest tu używane. Dzisiaj właśnie to słowo wykorzystywane jest w obronie homoseksualności i transseksualności. Żyjemy w czasach Sodomy. Homoseksualizm był grzechem Sodomy i Biblia mówi, że w ostatnich dniach będzie tak, jak było za czasów Lota, czyli ponownie pojawi się czas Sodomy. Nie możemy oczekiwać od świata więcej, niż tego, że będzie stopniowo coraz bardziej oddalony od Bożego Słowa. Ale od zbawionych, tych, którzy przez lata służyli Panu i zwiastowali Jego słowo, powinno się oczekiwać więcej. Przytoczmy tu od razu Boże Słowo, które mówi, że Bóg kocha wszystkich ludzi:
Rzymian 5,8
Lecz Bóg okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł.
Jakub 1,15
Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a grzech, gdy będzie wykonany, rodzi śmierć.
Trzymajmy się mocno Bożego Słowa i nie mieszajmy się z tymi, którzy odchodzą od prawdziwego przesłania Biblii. Służmy Panu i żyjmy dla Niego naszym życiem.
MISJA Z WIZJĄ!
Cała działalność Care Mission jest prowadzona z Bożym kierownictwem i zgodnie z wizjami, które Bóg wciąż nam daje. Jest różnica pomiędzy pragnieniami i myślami o tym jak wszystko powinno funkcjonować a posiadaniem wizji od Boga, która urzeczywistnia się, gdy wchodzimy w zadania przygotowane przez Niego. Często mamy duże marzenia a przeszkodą w ich realizacji jest słaba wiara. Boża wizja poświadcza, że mamy powołanie i że On nas uzdolnił do wykonywania Jego dzieł w służbie dla Niego.
Uważam, że słowo „wizja” jest nadużywane przez wielu kaznodziei i pracowników kościoła. Wygląda na to, że to, co oni nazywają wizją, to różne pomysły zaczerpnięte ze szkół, gdzie znajdują się specjaliści w wynajdywaniu możliwości poprzez studiowanie. Te „wizje” nie są budowane na fundamencie duchowym.
Jeśli chodzi o Care Mission i pracę wykonywaną dla misji, może się zdarzyć, że nie pracujemy w ten sam sposób, jak inne organizacje. Nie mają one wyzwań przed jakimi stoi praca misyjna o dużym zasięgu. Krok po kroku widzimy, że nasza praca daje efekty i ludzie spotykają Jezusa i przyjmują zbawienie.
Raporty o nowych wychowankach domu dziecka
Otrzymaliśmy raporty o dziewczętach, które przybyły do domu dziecka w Kitengeli. Gdy je studiujemy, odkrywamy, że większość dziewcząt wystawiona jest na podobnego typu trudności. W ten sposób Dom Dziecka spotyka się z podobnymi wyzwaniami co Dom Schronienia dla masajskich dziewcząt, które były narażone na obrzezanie, przymusowe zamążpójścia itp. Okazuje się też, że dziewczęta z różnych plemion, które teraz przyjmujemy, przechodzą przez podobną traumę. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy Joyce, która jest mamą dla dzieci z obu tych domów. Jest ona młodą Masajką i sama doświadczyła negatywnych skutków kultury a raczej anty-kultury swego plemienia. Z powodu ochrony danych osobowych nie możemy oczywiście podawać wszystkich szczegółów, które mamy w naszych raportach, ale możemy ogólnie opowiedzieć o problemach, przed którymi stoimy pomagając tym młodym dziewczętom. W fazie początkowej słyszą one o Jezusie i mają możliwość, by Go doświadczyć jako osobistego Zbawiciela, do którego mogą się zwracać ze wszystkimi swoimi problemami i trudnościami. Potem doświadczają matczynego serca Joyce, które dla nich bije. Rozwijają się i w przyszłości staną się kobietami,
które potrafią funkcjonować w społeczeństwie, kobietami z wewnętrzną siłą i z zapałem, by pomagać innym, którzy są zniewoleni pogańskimi zwyczajami.
Praca w zdobywaniu dusz
Nie straciliśmy z oczu pracy ze zdobywaniem dusz dla Chrystusa. Jest to dla nas główne zadanie. Chociaż opowiadamy w magazynie dużo o tym, jak poprawiają się warunki socjalne tam na miejscu, walczymy wciąż na froncie duchowym. Ci, którzy byli na stacji misyjnej w Kitengeli, mogli tego doświadczyć osobiście. Pracujemy w dużej mierze z dziećmi (Dom Schronienia dla dziewcząt, Dom Dziecka, przedszkole i szkoła podstawowa) i ważnym jest dla nas, by wszyscy, którzy modlą się i przeznaczają na to pieniądze, mogli usłyszeć o efektach tej pracy. Care Mission jest bardzo dobrze znana jako organizacja, która zdaje regularne raporty i dzieli się problemami i zwycięstwami ze swoimi współpracownikami. Dobrze jest opowiadać o wspaniałych rzeczach, które się tam dzieją, jednak dzielenie się problemami, które napotykamy, i które są przeszkodą w pracy, jest też istotne. Jako wzór stawiamy sobie apostołów. Byli oni prowadzeni przez Pana, podążali za wizjami, które dawał im Bóg, ale jednak napotykali na swojej drodze również ucisk i więzienie, a nawet oddawali swoje życie w służbie, która została im zlecona przez Pana.
POWRÓT DO RAMA
Oddvar Linkas
1 Samuelowa 25,1
Tymczasem Samuel umarł. I zebrali się wszyscy Izraelici, opłakiwali go i pogrzebali go w jego domu w Rama.
Historia o Samuelu jest bardzo szczególna. Historia o jego narodzinach i dorastaniu wiele nas uczy. Pierwszy rozdział w pierwszej księdze Samuela opowiada o Annie, która cudem urodziła Samuela. Jak tylko odstawiła go od piersi, oddała go do domu Bożego w Sylo:
1 Samuelowa 1,27-28
Prosiłam o to dziecko i Pan spełnił moją prośbę, którą zaniosłam do niego. Dlatego też oddaję je Panu. Na wszystkie dni jego życia zostaje oddany Panu. I oddała tam pokłon Panu.
Samuel dorastał w domu Pańskim. I tam doświadczył Bożego objawienia. Boże Słowo objawiło się przed nim. W rozdziale trzecim czytamy, że mimo iż Samuel służył w domu Pańskim, brakowało mu czegoś:
1 Samuelowa 3,7
A Samuel jeszcze nie znał Pana i słowo Pana nie zostało mu jeszcze objawione.
Ale po tym, jak Bóg zawołał go czwarty raz i Samuel odpowiedział: Mów, bo twój sługa słucha, słowo Boże zostało mu objawione i został on Bożym prorokiem.
Bycie prorokiem to nie tylko przekazywanie słowa na osłodę, ale też przynoszenie ostrzegającej i przebudzającej wieści, która opowiada o niewłaściwych sytuacjach.
W taki sposób rozpoczęło się wędrowanie Samuela z Panem. Służył szczególnie w trzech miejscach jako sędzia w Izraelu. Przyjrzyjmy się tym trzem miejscom:
1 Samuelowa 7,15-16
A Samuel sądził Izraela po wszystkie dni swego życia. Co roku chodził też i obchodził Betel, Gilgal i Mispę i sądził Izraela we wszystkich tych miejscach.
Pierwsze miejsce to Betel. Betel oznacza „dom Boży”. Wskazuje to na społeczność z Bogiem. Jakub nazwał to miejsce Betel, kiedy objawił mu się Pan. Do tego miejsca powrócił, by odnowić swoje spotkanie z Bogiem i jeszcze raz nadać miejscu tę samą nazwę. Dla wszystkich, których Pan wzywa do służby, ważne jest posiadanie takiego Betel, gdzie zawsze możesz przypomnieć sobie, co Bóg dla ciebie zrobił i też otrzymać nową siłę, by iść dalej w Bożym prowadzeniu.
Następne miejsce to Gilgal. Ta nazwa ma trzy różne znaczenia: ‘detoksykacja’, ‘kamienie’ i ‘wolność’. W Gilgal Jozue postawił 12 kamieni, które wyjęto z Jordanu. Izraelici przekroczyli Jordan i znaleźli się w kraju obiecanym. Bóg otworzył drogę poprzez Jordan dla Izraela i poczuli wolność od długiej i ciężkiej wędrówki po pustyni. Nie ma pewności co do tego, że Gilgal, do którego Izraelici weszli jako pierwszego miejsca w kraju obiecanym, jest tym samym Gilgal w odniesieniu do Samuela, ale znaczenie nazwy jest to samo. Samuel, kiedy otrzymał Boże słowo i poczuł Boże wezwanie, rozpoczął służbę. Spowodowało to, że poczuł też Bożą wolność. Jego służba nie powstała na skutek przymusu, ale z poczuciem wolności, gdyż służył Panu z radością. Bóg wiedział, że Samuel musiał posiadać to doświadczenie wolności.
Właśnie tutaj powstał i ujawnił ofiarę króla Saula. Saul wszedł w służbę, której Bóg nigdy mu nie dał.
Trzecie miejsce to Mispa. Ta nazwa oznacza ‘wieża widokowa’, czyli miejsce, z którego ma się dobrą widoczność. Wskazuje to nam na obszar w naszym chrześcijańskim życiu, gdzie Pan daje nam widzieć to, czego nigdy byśmy nie zobaczyli, gdybyśmy nigdy nie znaleźli się na wyżynach. W dolinie mamy przeważnie uczucie bycia zamkniętymi. Nie widzimy większości z tego, co można zobaczyć z wieży widokowej. Naszym celem jest niebo, które jest najwyższym miejscem. Alleluja!
Szukajmy z zapałem Pana i uczmy się Mu służyć. Cieszmy się z nowego narodzenia, które dało nam przystęp do „wysokiego miejsca”! Jezus chce dać nam wgląd w nasze życie i okoliczności tak, byśmy mogli dokonywać właściwych wyborów. Im wyżej się wejdzie, tym widok jest lepszy zarówno na trudności jak też na możliwości. Rozumiemy teraz dlaczego strażnicy stali na murze i ostrzegali ludzi o ewentualnych zagrożeniach dla miasta.
Odkrywamy, że tylko same nazwy tych trzech miejsc opowiadają nam o życiu Samuela i jego wędrowaniu z Panem. Obyśmy też doświadczali Betel, gdzie wciąż możemy wracać, by odnawiać naszą bliską społeczność z Jezusem. Dbajmy o Gilgal i żyjmy w Bożej wolności. Posiadajmy Mispę, byśmy nie stracili właściwego spojrzenia na sytuacje i mogli dzięki temu postępować w prawdzie.
Wróćmy do początku tego tekstu. Samuel zakończył swoje życie na ziemi w Rama. W tym samym miejscu się urodził. Przyszedł na świat dzięki cudowi. Ten cud zachował w całym swoim życiu zarówno podczas dorastania jak i dalszej służby. On żył tym cudem. Wypełnił swoją służbę i jego grób znajduje się w Rama. Rama oznacza „wysokie miejsce”. Jaką inspiracją powinno być to dla nas wszystkich, którzy chcemy służyć Jezusowi z całego serca? To, co On uczynił dla nas, kiedy doświadczyliśmy narodzenia się na nowo, ma być naszą siłą, kiedy wędrujemy w tym życiu i musimy podejmować decyzje, by nabierać dystansu do rzeczy, które nie są właściwe i być też zbudowaniem i pomocą dla tych, którzy chcą służyć Panu według Jego woli i Jego planu.
AKTYWNOŚCI W CENTRUM CARE MISSION WE FREDRIKSTAD
Hol w budynku misyjnym
Jak widzisz, informacje w holu budynku zachęcają do pracy ewangelizacyjnej i misyjnej. Działalność w krótkim czasie rozprzestrzeniła się na wiele miast w kraju i wyznaczyła sobie wiele celów. W miarę rozwoju, pojawia się też konieczność większego nakładu duchowego i fizycznego.
Organizacja pracy jest bardzo ważna. Ponieważ działalność jest różnorodna, wymaga też dobrego wglądu w to, jak można wykorzystać możliwości, które mamy w różnych działach pracy. Nie możemy opierać się tylko na norweskich przepisach; musimy też znać przepisy z krajów Europy i Afryki, gdzie prowadzone są misje. Mamy nadzieję, że otrzymasz lepszy wgląd w to, co robi się tutaj i jaki cel mają różne prowadzone przez nas zadania. Główny cel to zdobywanie dusz dla Chrystusa. Chcemy, by hol był inspiracją dla wszystkich, którzy wchodzą do naszego budynku we Fredrikstad. Chcemy, by wchodzący tu poczuli się zainspirowani, by uczestniczyć w pracy ewangelizacyjnej, która stopniowo rozciąga się na więcej i więcej ludzi, którzy potrzebują zarówno duchowej jak i cielesnej pomocy. Poprzez serię raportów o prowadzonych przez nas aktywnościach zapoznasz się zarówno z krajami, miastami, społecznościami i pojedynczymi osobami, które są zaangażowane w pracę. Chcesz dowiedzieć się więcej? ZAPRASZAMY!
NOWOŚCI Z SEMINARIUM WAKACYJNEGO W OTTA
Seminarium wakacyjne w Otta było budujące i zapaliło nas na nowo do służby. Wierzący z wielu części kraju przybyli na to spotkanie, od Fevik na południu do Mosjøen na północy. Seminarium było organizowane przez Care Mission w związku z czym przewijał się również temat misji. Kjell Erik Olsen przeprowadził rozmowę z Oddvarem Linkasem na temat wyzwań i postępów na naszych polach misyjnych. Podczas wykładów staraliśmy się przekazywać treści budujące i inspirujące do służby dla Pana. Część kaznodziei porównuje Bożą moc do dynamitu, który ma mocny zapłon. Robią to w odniesieniu do greckiego słowa „dunamis” używanego w Biblii na określenie mocy Ducha Świętego. Tak, dobrze jest przeżywać na nabożeństwach tę wybuchową moc i uczestniczyć w głośnym wyrażaniu radości i podziwu dla Pana. Jednak słowo „dunamis” nie odnosi się do dynamitu, lecz do dynamo. Wiemy, jak to jest z dynamo – ładuje się, podczas gdy jest używane. Dobrze jest patrzeć na działanie Ducha Świętego z tej perspektywy i rozumieć, jak On działa w naszym życiu. Moc, którą Bóg nam dał poprzez swojego Ducha Świętego, to moc, która rośnie stopniowo, podczas gdy ją wykorzystujesz. Zarówno zwiastowanie, świadectwa i pieśni podczas seminarium nacechowane były radością, wdzięcznością i doświadczeniem społeczności w Duchu Świętym, który jest naszą siłą w wędrówce do nieba. Na ścianie sali, w której odbywały się wykłady, zawiesiliśmy zdjęcia dzieci i budynków w Kitengeli. Uczestnicy seminarium wyrażali chęć wspierania służby misyjnej zarówno swoimi modlitwami jak i finansami. Wszyscy rozumieli, że ta praca związana jest z dużymi wyzwaniami i że zadania, które leżą przed nami, możemy wykonywać mając wsparcie zarówno duchowe jak i finansowe. Najbardziej cieszymy się, widząc jak ludzie młodzi i dorośli są zbawiani dzięki pracy misyjnej i doświadczają przemiany życia dzięki Jezusowi. Biedni w ziemski sposób, ale bogaci w Panu. To powoduje, że chwalą, śpiewają, tańczą i okazują Jezusowi swoją wdzięczność za to, co On dla nich uczynił.
SPEŁNIŁO SIĘ MOJE NAJWIĘKSZE MARZENIE!
POJECHAŁAM NA MISJĘ DO AFRYKI!
Jolanta Cupek
W czerwcu tego roku Lili zaproponowała mi wyjazd misyjny na Czarny Kontynent. Bez wahania się zgodziłam i zaczęłam szykować się do wyprawy. Wyjazd wiązał się dużą ilością formalności, ale wszystko udało się wykonać w czasie i 14 sierpnia wraz z Lili i Miriam znalazłyśmy się na pokładzie samolotu. Pan Bóg niesamowicie nas prowadził, tak jak obiecał to w swoim słowie, które dał mi tuż przed wyjazdem:
„Pan strzec będzie Cię od wszelkiego zła, strzec będzie duszy Twojej. Pan strzec będzie wyjścia i wejścia Twego. Teraz i na wieki.” Ps. 121;7-8
Jakież było moje zaskoczenie, gdy po wylądowaniu okazało się, że w Afryce jest tylko 20 stopni Celsjusza. Z lotniska udałyśmy się od razu do Kitengeli, gdzie znajduje się dom schronienia dla dziewczynek masajskich oraz szkoła. Wspaniale było zobaczyć efekty działania misji na żywo. Ogromne wrażenie zrobił na mnie sam ośrodek.
Zaraz po przyjeździe udałyśmy się na nabożeństwo, które było zupełne inne niż w Polsce. Uczestnicy nabożeństwa wielbili Boga głośnym śpiewem, tańcem i klaskaniem. Bracia usługujący dzielili się Słowem i nikomu nie śpieszyło się do domu.
Przed nami był pracowity tydzień. W pierwszej kolejności zapoznałam się z działalnością ośrodka. Dzieciaki pokazały nam swoje pokoje, klasy, jadalnie, kuchnie i miejsce w którym spędzają swój wolny czas. Warunki, jakie zapewnia im
misja są naprawdę bardzo dobre! Każde dziecko ma zapewniony swój kącik w pokoju. Znajduje się tam także salon, w którym mają spotkania z mamą Joyce. W klasach znajdują się pomoce naukowe: ręcznie narysowane mapy, rozpisane wzory matematyczne, zasady pisowni w języku angielskim i suahili. Dzieci z ogromną pasją opowiadały czego uczą się na zajęciach. Bardzo dotknęła mnie pasja i radość z jaką dziewczynki opowiadały o tym, że mogą uczęszczać do szkoły i zdobywać wiedzę. Obserwowałyśmy je również podczas lekcji i muszę przyznać, że bardzo się angażowały. Po lekcjach miałyśmy okazję spędzić czas z dziećmi grając w piłkę oraz rozmawiając. Uczestniczyłyśmy również w społecznościach, które prowadziły dziewczynki. Wspólnie dzieliły się Słowem Bożym, śpiewały i modliły się. To było bardzo budujące.
Podziwiam również pracę nauczycieli. Każdy z pracowników należy do Jezusa, w związku z czym dzieci czerpią z nauczycieli nie tylko inspirację do nauki, ale również do życia zgodnego z Bożym Słowem. To jest bardzo trudna praca, ale nauczyciele wkładają ogromne serce w edukację swoich podopiecznych. Nie tylko w czasie ośmiogodzinnych lekcji, ale również po szkole. Obserwując ich działalność mogę stwierdzić, że to jest jedna wielka rodzina. Każdy sobie pomaga, wspiera i napomina, gdy trzeba.
Nad wszystkim czuwa wspaniałe małżeństwo – Joyce i Anthony, czyli mama i tata wszystkich dzieci. Przez cały mój pobyt w Afryce nigdy nie usłyszałam negatywnego zdania na temat któregokolwiek z dzieci i nauczycieli. Z pełnym zaangażowaniem, opieką i miłością wykonują swoje zadanie i troszczą się o każdą dziewczynkę z ośrodka. Są to ludzie powołani na to miejsce przez Boga i wykonują swoją pracę w 100%.
Miałyśmy również przywilej odwiedzić rodzinę Joyce w buszu. Również w tym miejscu mogłam oglądać efekty działań misji. Wszyscy członkowie rodziny przyjęli nas bardzo gościnie. Spędziłyśmy
dobry czas na rozmowach, modlitwie i uwielbieniu Boga w różnych językach oraz wspólnym posiłku. Po raz pierwszy spróbowałam afrykańskiej kuchni: ryż, kapusta z cebulą i … pieczona koza. To było ciekawe doświadczenie!
W drodze powrotnej zajrzeliśmy również do Jane – kobiety, która wychowała się w ośrodku. To była przyjemność poznać taką osobę i zobaczyć jak praca Care Mission zmieniła jej życie. Teraz mieszka ze swoim mężem, spodziewają się dziecka i są bardzo szczęśliwi.
Pan Bóg wiele mi pokazywał podczas tego wyjazdu. Przede wszystkim uczył mnie zaufania, miłości i tolerancji. Każdy z nas ma inne przyzwyczajenia, tradycje i kulturę, ale jedno jest pewne: dla Boga to nie stanowi ograniczenia. Dla Niego każdy człowiek jest cenny i wyjątkowy.
Przywozimy serdeczne pozdrowienia z Domu Schronienia
oraz Domu Dziecka w Kitengeli.
Czas pandemii był dla nas czasem braku odwiedzin
i wyjazdów do stacji misyjnej w Kenii.
O ile nauczyliśmy się radzić z tą sytuacją i pracować jak
najlepiej…
Dzieci, które mieszkają na stacji misyjnej
bardziej odczuły naszą nieobecność.
Dziękujemy Bogu, że przeprowadził bezpiecznie każde
z dzieci i pracowników przez ten trudny okres.
Modlimy się również, by nie powtórzyła się już taka
sytuacja.
Dla dzieci, które przebywają pod naszą opieką,
nasze wizyty są cenne i ważne i pokazują im,
że pamiętamy o nich.