Błogosławionego Nowego Roku!
Pokój w imieniu Jezusa!
Chcę zacząć od życzenia wam wszystkim dobrego Nowego Roku z wszelkim błogosławieństwem Pana.
W magazynie przeczytasz tym razem o wielu moich przemyśleniach i przeżyciach odnośnie pracy misyjnej. Zawsze, kiedy zaczyna się nowy rok, wspominamy to, co przeżyliśmy oraz próbujemy zerknąć do przodu, by zobaczyć, czego możemy doświadczyć w nadchodzącym roku.
Praca misyjna w minionym roku była pełna przeżyć. Nigdy nie doświadczyłem obecności Pana tak blisko, jeśli chodzi o prowadzenie, wędrowanie z Nim i Jego utwierdzanie mnie
w służbie. Doświadczam łaski za łaską i nigdy nie jestem znudzony dziękowaniem za Jego wielkie i cudowne dzieła.
Kiedy modlę się za was wszystkich, czuję też Bożą gorliwość wobec ludzi, których wybrał On do pracy związanej z misjami. Nie wiem dokładnie, czego doświadczymy w tym roku, ale myślę, że spotkamy się z nowymi wyzwaniami i Pan ponownie wezwie nas do nowej pracy. Nie zakończyliśmy jeszcze naszego zadania, ponieważ jest jeszcze więcej krajów do zdobycia.
Chcę zaapelować do was wszystkich, byście byli gorliwi w służbie dla Jezusa w tym roku. Nie wiemy, kiedy Jezus powróci, by nas ze sobą zabrać, ale chcemy, by zastał swą oblubienicę przy pracy. Jezus powróci wkrótce! To jest moje pozdrowienie dla ciebie tym razem. Wszystko, co dzieje się wokół nas, świadczy o tym, że ten dzień się zbliża i musimy być do niego przygotowani. Wykorzystajmy ostatnią możliwość, by zrobić jak najwięcej dla winnicy Pańskiej. Cała praca, którą kieruje Duch Święty, przynosi owoce dla wieczności. Nasza praca będzie wynagrodzona i zobaczymy Tego, któremu teraz służymy, Tego, któremu ufamy i z którym wędrujemy przez życie jako wierzący. On, który zszedł na ziemię pierwszy raz według słów proroków, którzy o Nim mówili, powróci też według słowa prorockiego w Biblii, która wyraźnie opowiada, że to się wydarzy.
Dziękuję za twoje modlitwy i dary. Niech Bóg cię błogosławi.
Braterskie pozdrowienia w Panu
Oddvar Linkas
Wykopcie w tej dolinie rów przy rowie
2Krl 3,15-18
Teraz jednak przyprowadźcie mi harfiarza. A gdy harfiarz grał, spoczęła na nim ręka Pana.
I powiedział: Tak mówi Pan: Wykopcie w tej dolinie dużo rowów. Tak bowiem mówi Pan:
Nie zobaczycie wiatru ani nie zobaczycie deszczu, a jednak ta dolina napełni się wodą tak, że będziecie pić wy, wasze trzody i wasze bydło.
Ale to jeszcze mało w oczach Pana. Wyda także Moabitów w wasze ręce.
Ten fragment pochodzi z historii o królu Izraela, Joramie, który razem z Jehoszafatem, królem judzkim, uczestniczył w wyprawie wojennej przeciwko Moabowi. W związku z tym prorok Elizeusz przemawiał do nich i przekazał słowo od Pana o pomocy, której chciał im udzielić. Zawsze jest dobrze wiedzieć, że Pan jest tym, który prowadzi walkę z wrogiem zanim my ją podejmiemy. Dobrze jest wiedzieć, komu wierzymy i że jesteśmy po stronie Pana.
Dzisiaj jest wielu tzw. „proroków”, którzy mają „oczywiste” wyjaśnienia tego, w jaki sposób doprowadzić do wzrostu kościoła? Działania, które były prowadzone przez Boga i przyniosły rezultaty, są często importowane na nowe obszary, ale tam nie funkcjonują. Większość z nas pamięta, że grupy domowe były piękną drogą do przebudzenia i wzrostu kościoła w innych częściach świata. Ale bardzo często ten system nie udaje się, kiedy jest przenoszony do innych krajów. Grupy domowe stały się tak popularne, że nawet grupki po 15 do 20 osób były dzielone na mniejsze i to okazało się błędem. Bo przecież ta większa grupa była grupą podstawową. Tak więc zamiast grup, które miały przynosić przebudzenie i wnosić życie, powstawały frakcje, które raczej dostarczały problemów w wielu zborach. Widzieliśmy podziały w zborach. Widzieliśmy, jak przywódcy rozpraszali zamiast łączyć. Widzieliśmy ludzkie pomysły rozwiązań ekonomicznych, wiele niewłaściwych podziałów, które naśladowały tzw. „ewangelię sukcesu”. Kaznodzieje obiecywali uzdrowienia w zamian za ofiary pieniężne. Obiecali czas obfitujący w bogactwo, różne dobra i złoto w dużych ilościach. Widziałem te rzeczy na własne oczy i czułem się coraz bardziej w obowiązku, by nie wchodzić w takie układy, by w efekcie końcowym nie załamać się w wierze. Nie chciałem stać się duchowym wrakiem. Wielu do dzisiaj grzęźnie w długach i przeżywa kryzysy z powodu słuchania tych osób. Wielu promowało się na „proroków”, ale jeszcze więcej osób musiało cierpieć z powodu ich słuchania.
Przytoczę jedną z wielu historii związanych z takim podejściem do wiary. W małym zborze zbierała się grupa modlitewna raz w tygodniu. W grupie tej była też taka „prorokini”. Zbór potrzebował w tym czasie pianina, modlili się więc do Boga, by je otrzymać. Na jednym ze spotkań ta kobieta zaczęła „prorokować” mówiąc: „Tak mówi Pan: Ty, który posiadasz pianino, masz ofiarować je zborowi”. Nikt jednak się nie zgłosił. Wyglądało na to, że „prorokini” była zła, ponieważ wiedziała, że u jednej z sióstr stało w domu pianino. Tak więc na kolejnym spotkaniu przekazała informację: „Tak mówi Pan: Ty, który posiadasz pianino, ofiaruj je zborowi”. Wciąż nie było żadnej reakcji. Na trzecim z kolei spotkaniu „prorokini” podeszła bezpośrednio do tej kobiety i powiedziała: „Nie słyszałaś, że Pan powiedział, że masz przekazać zborowi twoje pianino? Dlaczego nie reagowałaś na przekaz Pana?”. Kobieta odpowiedziała: „Myślałam, że Pan wiedział, że to nie jest moje pianino. Pianino należy do mojej siostry, która tylko pozwoliła, by u mnie stało.”
Mógłbym opowiadać wiele takich historii, które zapewne zszokowałyby wielu z was. Ale nadmieniam o tym, ponieważ chcę, by wszyscy byli trzeźwi i patrzyli z rozsądkiem na to, czego doświadczamy w tym czasie. Jest wiele dobrych raportów o cudownych rzeczach, które dzieją się w różnych miejscach i z tego się cieszymy. Ważne jest jednak, by nie być miotanym wiatrami, które przychodzą z niewłaściwych kierunków i niosą ze sobą zwodzicielskie i niebezpieczne nowinki, które w rzeczywistości niszczą zamiast budować.
W sytuacji, w której znajdowali się król Izraela, Joram i król Judy, Jehoszafat, chodziło w
o brak wody.
2Krl 3,9b
A gdy krążyli drogą przez siedem dni, zabrakło wody dla wojska i dla bydła, które szło za nimi.
Wtedy został przywołany Elizeusz. Zauważmy, że Elizeusz poświadcza potrzebę duchowej atmosfery, by przekazywać to, czego chce Pan. Prosi o harfiarza. Zastanówmy się więc nad muzyką i pieśniami, które mają cechować nasze nabożeństwa. Po pierwsze muzyka ma być zainspirowana przez Ducha Świętego tak, by duchowa atmosfera mogła się roznieść i przynieść kontakt pomiędzy niebem i ziemią. Nie tworzy się takiej atmosfery poprzez formę katolickiej mszy albo dymu, który zakrywa platformę i śpiewających na niej. Takie efekty nie powinny mieć miejsca w Bożej społeczności. Pochodzą one z całkiem innego miejsca.
Kiedy prorok Elizeusz przyniósł Boże słowo, podczas gdy grał harfista, powiedział: „Tak mówi Pan: Wykopcie w tej dolinie dużo rowów.” On przemawiał tak, jakby miała nastąpić bardzo deszczowa pogoda, załamanie pogodowe. Dlatego trzeba było zacząć kopać.
Słońce świeciło i ziemia była sucha a ludzie, którzy słuchali tego proroctwa, mieli zacząć kopać rowy. Ale gdy Bóg przemawia, napełniamy się wiarą i chcemy działać według Jego słowa. Pomimo że ludzie złapali za łopaty i zaczęli kopać, z pewnością było wielu, którzy zerkali w niebo, by zobaczyć, czy pojawia się jakaś chmurka, która mogłaby przynieść ze sobą deszcz. Prorok jednak powiedział więcej: „Nie zobaczycie wiatru ani nie zobaczycie deszczu, a jednak ta dolina napełni się wodą.” Nie potrzebowali więc patrzeć w niebo albo czuć wiatr. Mieli tylko robić to, co powiedział Pan.
Jeśli wykonujemy to, co powiedział Pan, nasza praca przynosi powodzenie. Ten, który wszystko trzyma w swej dłoni, jest też tym, który wypełnia słowa wypowiedziane przez siebie. Oni potrzebowali wody, by przeżyć i potrzebowali jej dużo. Ale u Boga nie ma żadnych przeszkód, by zaspokoić nasze potrzeby. On chce tylko, byśmy najpierw pokazali, że mu wierzymy i że działamy zgodnie z tym, co On powiedział. On z założenia był w mocy dać im wodę bez kopania rowów. Ale chciał, by pokazali swoje posłuszeństwo i weszli w służbę, do której On ich wezwał. Na pewno było duże napięcie, kiedy zaczęli kopać rowy. Patrzyli na siebie nawzajem, rozglądali się wokół, zastanawiali się nad tym, co się wydarzy. Ponieważ proroctwo niosło ze sobą coś jeszcze, coś, co było jeszcze większe: „Ale to jeszcze mało w oczach Pana. Wyda także Moabitów w wasze ręce.”
Najważniejsze ze wszystkiego jest to, że kiedy wykonujemy wolę Pana, zwyciężamy też nad naszymi wrogami. Tego właśnie pragnie dla nas Jezus ponad wszystko. Nasi wrogowie nie są z krwi i ciała, ale toczymy walkę przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom tego świata, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Ludzki sprzeciw, który może przyjść w związku z naszym zadaniem dla Jezusa, jest tylko manifestacją duchowego złego świata, który oddziałuje na nich w całej swej mocy. Żyjemy w czasie, w którym te moce są coraz bardziej widoczne i widzimy, jak ludzie są pod ich wpływem zarówno w życiu politycznym jak i kościelnym. Dawne ścieżki zostały zakryte i wielu wchodzi na szeroką drogę. Podstawowa prawda Biblii jest wykręcana i dopasowywana do wzorców ludzkich, zmysłowych.
2 Tym 3,5
Przybierający pozór pobożności, ale wyrzekający się jej mocy. Takich ludzi unikaj.
Chcemy być tymi, którzy kopią rowy i wiemy, że Boża obietnica o zwycięstwie, jest dla nas! Wrogiem, z którym walczył Izrael, był Moab. Przodek Moabitów był spokrewniony z Izraelem. Kiedy Lot uciekł w góry razem ze swoimi dwiema córkami, miał później z nimi dzieci. Jego starsza córka urodziła Moaba. Moabici żądali części kraju, który otrzymał Izrael
i walka dotyczyła odbicia tych obszarów. Przeciwko takim mocom często walczymy. Moce, które weszły w kościół Pański i zwodzą, zabierają duchowy obszar, który Bóg dał nam na własność.
Wszyscy, którzy obserwują wydarzenia tych czasów, widzą, że Boży kościół wycofuje się z tak wielu obszarów, że słowo chrześcijaństwo odnoszone jest po prostu do jednej ze światowych religii.
Co możemy zrobić, by ludzie wrócili na dawne ścieżki? Co możemy zrobić, by prawdziwe uwielbienie i radość była udziałem wierzących a duchowe dary łaski funkcjonowały w zborach? Bożki, które były czczone przez Moabitów nazywały się Kemos i Baal Peor. Reprezentuje to kierunki duchowe, które odchodzą od prawdy i zachęcają do nieczystości i upadku. To są te same moce duchowe, które w naszych dniach zagarniają coraz więcej naszego świata. Zgadza się to też ze słowem w Biblii mówiącym o znakach, które mamy widzieć w czasach końca.
Kochani bracia i siostry, kopmy rowy, ponieważ Pan usunie te złe rzeczy ze swojego kościoła. Później w tej historii czytamy, że przyszła woda od strony Edomu. Tak więc z całkiem nieoczekiwanego kierunku. Następnie Bóg dał Joramowi zwycięstwo nad Moabitami.
W ten sam sposób Bóg chce dać nam zwycięstwo nad naszymi wrogami, jeśli tylko kroczymy w posłuszeństwie w Bożych obietnicach.
Droga do świętości
Służba w pracy misyjnej odkryła przede mną pewną tajemnicę, która mnie motywuje. Spróbuję to trochę opisać.
Hbr 9,8
W ten sposób Duch Święty pokazuje, że jeszcze nie została objawiona droga do Miejsca Najświętszego, dopóki jeszcze stał pierwszy przybytek.
„Droga” to faktycznie pierwsza „nazwa kościoła”. Tak byli nazywani pierwsi chrześcijanie.
Dz 9,2
I prosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł, jeśliby znalazł tam zwolenników tej drogi, zarówno mężczyzn, jak i kobiety, przyprowadzić ich związanych do Jerozolimy.
Wędrowanie wierzącego jest jak droga, która pewnego razu skończy się w niebie. Ta droga to coś szczególnego. Ona się pojawia, podczas gdy po niej idziesz. Zaczyna się Bożym powołaniem i jest wędrowaniem pełnym cudów dla tych, którzy są Mu posłuszni.
W miejscu Pisma, które wybrałem jako wyjściowy, jest tajemnica, którą każdy wierzący musi przyjąć do swojego wewnętrznego człowieka. Gdy patrzymy na Namiot Spotkania, który Izrael miał ze sobą na pustyni, podzielony on był na trzy części: Dziedziniec, Miejsce Święte i Miejsce Najświętsze. Tylko najwyższy kapłan miał możliwość wchodzenia do Miejsca Najświętszego i to tylko raz w roku. To miejsce było ukryte przed całym ludem i mogli tylko słyszeć o chwale i o tym, co Bóg objawiał podczas odwiedzin najwyższego kapłana. Arcykapłan wnosił do Miejsca Najświętszego krew przebłagania za lud i skrapiał nią arkę przymierza.
Po tym jak Jezus przyszedł na świat i wziął nasz grzech i karę na siebie, wniósł on swoją własną krew do niebiańskiego Miejsca Najświętszego i tam znalazł wieczne uwolnienie, byśmy mogli przyjąć zbawienie tylko z łaski.
Poprzez wiele lat krok po kroku widziałem jak Bóg w swojej łasce otwiera drogę, kiedy zaczynamy wędrować. W momencie, kiedy to przeżywamy, odkrywamy, że droga do Miejsca Najświętszego jest dla nas otwarta.
Hbr 10, 19
Mając więc, bracia, śmiałość, aby przez krew Jezusa wejść do Najświętszego Miejsca;
Jestem szczęśliwy, że mogę świadczyć o tej tajemnicy, ponieważ moje własne doświadczenie zgadza się z Pismem. Nie chcę zawrócić z drogi Pana w moim życiu, ale wypełnić to powołanie, które On mi dał.
Wiem, że tekst w liście do Hebrajczyków dotyczy odwagi, by doświadczać zbawienia poprzez krew, którą Jezus przelał za nas na Golgocie. Jednocześnie widzę i doświadczam, że mogę wchodzić w to miejsce najświętsze, by otrzymywać prowadzenie w mojej służbie. On oświetla moją drogę swoim Duchem i słyszę głos, który mówi do mnie: „To jest droga, idź po niej!”
Na początku roku przychodzi oczywiście wiele refleksji, o których możemy opowiedzieć. W tym fragmencie chcę się podzielić jedną z nich. Powiedziałem, że droga pojawia się, podczas, gdy idziemy po niej. Oznacza to, że nie widzimy w przejrzystych obrazach całej drogi, po której mamy iść, ale że stawiamy krok po kroku i przejmujemy każde miejsce, na którym stawiamy nasze stopy.
Chcę cofnąć się z tobą do poranku noworocznego 2011. Obudziłem się i w tej samej chwili Bóg pokazał mi wizję. Opowiadałem o tym wiele razy, ale dziś chcę ci pokazać pewną stronę tych przeżyć, która opowiada, jak powstawała moja droga.
W wizji widziałem suchą równinę bez drzew i domów. Widziałem, że pojawił się jeden długi dom a potem mały dom. Potem wizja zniknęła. Pomyślałem szybko, że ten teren był podobny do ziemi Masajów w Kenii. Zrozumiałem od razu, że Bóg chce uczynić coś
z miejscem, które mi pokazał. Pomimo że nasza praca była wtedy prowadzona w Busii, gdzie stawialiśmy dwa budynki, nie czekałem z działaniem. Zadzwoniłem do Kenii i zbadałem, czy wśród Masajów była jakaś ziemia do sprzedania. Przed wieczorem wiedziałem już, że jest do kupienia działka w Kitengeli.
W lutym poleciałem do Kenii, by ją zobaczyć i ujrzałem to samo, co w mojej wizji. Bóg poruszył serce właścicieli, którzy przekazali 12 akrów ziemi na działalność Care Mission Kenya. Dziś myślę o pytaniu, jakie postawili mi ci darczyńcy. Było to zupełnie normalne pytanie, na które było trochę wstyd nie odpowiedzieć. Zapytali: „Do czego będziesz używał te 12 akrów?” Droga się zaczęła, ale ja nie znałem przyszłości. Musiałem odpowiedzieć: „Nie wiem.” Oni nie zrazili się tą odpowiedzią wykazując też zaufanie do Pana. Pan pokazał nam
w krótkim czasie, że długi budynek, który widziałem w wizji, miał stać się domem schronienia dla dziewcząt masajskich, które uciekły przez obrzezaniem i przymusowym małżeństwem. Mały dom miał być domem zamieszkania dla pracowników.
Podjąłem pierwszy krok: Zadzwoniłem do Kenii i pojechałem tam.
Podjąłem drugi krok: Podpisałem dokumenty o przejęciu ziemi.
Podjąłem trzeci krok: Rozpoczęliśmy budowę długiego budynku.
Podczas gdy to się działo, moje oczy były zamknięte na to, że otrzymaliśmy ziemię, która nie miała dostępu do wody, drogi i prądu. Wiercenie studni stało się więc jedyną możliwością. Firma, która miała wiercić, nie mogła obiecać, że dostanie się do świeżej wody, ponieważ woda w okolicy była słona. Nie mogli też obiecać nam większej ilości wody.
Podjąłem czwarty krok: Zatrudniłem firmę, która na głębokości około 60 metrów znalazła świeżą wodę pitną i byliśmy w stanie wypompowywać 6000 litrów na godzinę. Wystarczająco dla nas samych oraz dla niektórych sąsiadów.
Kiedy później rozmawiałem z firmą zajmującą się wierceniem, zapytałem, co mogło być przyczyną, że otrzymaliśmy tyle wody na naszej działce. Odpowiedzieli, że nie mają na to wytłumaczenia i mówili, że to dziwny przypadek. Mieli teorię, że dokładnie pod naszą działką musiała przechodzić rzeka ze świeżą wodą. Wierzysz, że Bóg to wiedział? Wierzysz, że On maczał w tym palce? Wierzę, że ten, który troszczył się o cztery rzeki nawadniające ogród Eden, wiedział też, którą działkę mamy mieć, by wykonywać na niej zadania, do których On sam nas powołał. Ten, który wie wszystko, może wszystko i chce zawsze nas prowadzić.
To Pan uczynił następny krok za mnie. Ja miałem tylko iść Jego śladami jak jest napisane, że On czyni dzieła przed nami, byśmy mogli w nich wędrować. Zostałem zaproszony do rodziny, która niedawno wprowadziła się w te okolice. Zjadłem z nimi lunch i gospodyni opowiedziała, że pracuje w biurze w budynku rządowym w oddziale, który zajmuje się drogami i elektrycznością. Wcześniej dowiedziałem się, ile miałoby kosztować doprowadzenie prądu z centrum Kitengeli na naszą działkę. Odpowiadało to cenie 1 miliona koron norweskich. Odłożyłem więc ten pomysł na bok. Ale teraz ta kobieta opowiadała, że rozmawiała z ludźmi, którzy pracowali z nią w biurze i zgodzili się, by postawić słupy i rozciągnąć przewody do naszej działki całkowicie za darmo. Zauważ, że nic o tym nie wiedziałem. Podjąłem tylko nowy krok i droga się pojawiła. Mógłbym tak opowiadać jedną historię za drugą. O tym, w jaki sposób otrzymywaliśmy możliwość pomocy setkom dzieci, przekroczyliśmy nawet tysiąc. O tym, jak wdowy otrzymały pomoc na samopomoc. Mogę opowiadać, w jaki sposób ludzie przyjmowali zbawienie i powstawały zbory w miejscach, gdzie ewangelia nigdy wcześniej nie była zwiastowana. Mogę opowiadać, w jaki sposób wyzwania pojawiały się krok po kroku a jednocześnie Bóg mówił AMEN poprzez posyłanie pomocy i pieniędzy, byśmy mogli wykonać każdy krok, w którym On prowadził nas na swojej drodze.
Dziwna historia? Tak, zgadzam się z tym, ale to duchowe przeżycie, za które jestem niesamowicie wdzięczny i za co chwalę Jezusa każdego dnia. On włożył w nasze ręce zadania do wykonania a my chcieliśmy iść i On, który zaczął to dobre dzieło w nas i poprzez nas, On je doprowadzi do końca.
Bóg chce wykorzystywać do swojej służby wszystkich, którzy przyjęli Jego zbawienie. Jest bardzo ważne, byś rozpoznał swoje powołanie i był chętny, by iść w zgodzie z nim. Jeśli próbujesz iść w coś, co jest inspirowane tylko twoimi myślami, możesz znaleźć się w sytuacji, kiedy będziesz wyczerpany i pewnego dnia zrozumiesz, że zrobiłeś błąd. Ale jeśli wchodzisz
w Boże powołanie, On będzie cię prowadził i cię wzmacniał. Nie oznacza to, że nigdy nie spotkasz się ze sprzeciwem i próbami. Pierwsi uczniowie Jezusa napotykali problemy. Ale trzymamy się obietnicy, że droga, po której zaczęliśmy iść pewnego dnia, zakończy się w niebiańskiej świętości.
To co jest piękne w służeniu Bogu w ten sposób, to to, że nie musimy myśleć o kolorze skóry albo o tym, czy jesteśmy starzy czy młodzi. Pan wybrał młodych ludzi, by Go naśladowali
i podejmowali odpowiedzialność. W takim wypadku nikt nie może cię znieważać ze względu na twój wiek. Jeśli chodzi o starszych ludzi, to Biblia opowiada nam o Bożym powołaniu, które przychodziło do ludzi nawet kiedy mieli więcej niż 100 lat. Co to oznacza? Oznacza to, że bez względu na wiek mamy się stawiać przed Panem, kiedy On nas wzywa.
Z mojej strony mogę ci powiedzieć, że wiele razy myślę, by brać rzeczy na bardziej spokojnie, ale zawsze pojawia się wewnętrzna siła, która mnie trzyma i która powoduje, że kontynuuję tak długo jak tyko czuję, że Boże powołanie wciąż działa i przynosi rezultaty.
Bracia i siostry, czy będziemy tylko oglądać się za siebie i cieszyć się tym, co przeżyliśmy kiedyś, czy też będziemy śpiewać refren, który często pojawia się na spotkaniach przebudzeniowych: „Jest więcej do otrzymania, jest więcej do otrzymania z nieba!” Albo: „Nie jestem zmęczony. Wędruję z Jezusem długo, ale nie jestem jeszcze zmęczony!”
Nowy rok niesie ze sobą ogromne wyzwania dla nas. Rzeczy, których jeszcze nie widzieliśmy. Ale leży też przed nami olbrzymie umocnienie dla każdego kroku, który postawimy.
Początek nowego roku wskazuje na duże trudności i kryzysy w świecie polityki. Niepokój i rozruchy są wszędzie, katastrofy naturalne i strach o przyszłość cechują w zasadzie wszystkie regiony świata. Niepewność i strach tworzą zwątpienie i beznadzieję. Ale z pomocą Pana możemy podnieść nasze głowy i uśmiechnąć się do nadchodzącego czasu. Mamy inne spojrzenie na przyszłość, które bazuje na błogosławieństwie Jezusa dla tych, którzy Go kochają. Mamy przyszłość i mamy nadzieję. Niesiemy pomocną dłoń dla ludzi w potrzebie. Przynosimy im też ewangelię. Rozumiemy, dlaczego ludzie boją się i drżą, ale rozumiemy też, że to, co dzieje się wokół nas, z powodu różnych katastrof i niepokojów, jest znakiem czasów, o których ostrzegał Jezus i oznacza to, że On wkrótce powróci. Mając to na uwadze, widzimy przyszłość z uśmiechem oczekując dnia, kiedy będziemy pochwyceni na zawsze do Pana.
Nowina o tym, że Jezus powróci, cechowała wszystkie przebudzenia aż od czasów apostolskich. Oczekiwanie zawsze było w sercach wierzących. Ale dla mnie jest naturalne, kiedy wchodzimy w rok 2019, że teraz widzimy znaki Jego przyjścia wyraźniej niż
w jakimkolwiek czasie wcześniej w historii. Nie będę wchodził w szczegóły. Nie jestem też ekspertem w badaniu polityki światowej, ekonomii itd. Ale widzę, że dzień się przybliża. Nowina Jezusa jest tak samo ważna dziś jak i tego dnia, kiedy uczniowie pytali Go o znaki Jego przyjścia. On powiedział „Bądźcie czujni.” Tak więc bądźmy czujni i pracujmy, kiedy jeszcze jest dzień. Przyjdzie noc, kiedy nikt nie będzie mógł pracować i nie będzie więcej możliwości, by uratować dusze, by były zbawione w Jezusie Chrystusie.
Mam nadzieję, że my wszyscy będziemy mieli Dobry Nowy Rok i że będziemy mogli nieść nowinę ewangelii i widzieć rezultaty zarówno dla wieczności jak i tego czasu, w którym żyjemy. Postaw kroki na twojej drodze, po której Pan cię prowadzi a On otworzy zarówno twoje oczy jak i twoje serce na cudowny rozwój w twoim duchowym życiu.
Żelazne obuwie
5M33,25
Twoje obuwie będzie z żelaza i miedzi; a ile twoich dni, taka będzie twoja siła.
Zaczął się nowy rok i zastanawiamy się, co przyniesie nam przyszłość. Jesteśmy podekscytowani, co rok 2019 może dla nas oznaczać i z tego samego powodu jesteśmy też przygotowani na możliwe niebezpieczeństwa, zagrożenia i trudności. Zapewne obie reakcje są właściwe. Ostatnie sto lat to okres burzliwego rozwoju. Odbyły się dwie wojny światowe, powstał i upadł komunizm, rozwinęły się telewizja, radio, telefon i Internet. Dzisiaj wysyłamy satelity, by badać wszechświat. Z powodu rewolucji w komunikacji, świat rzeczywiście stał się globalną wioską. Poprzez magię Internetu możesz przycisnąć guzik i wysłać e-post, którego droga z komputera na komputer w wiosce w Indiach trwa krócej niż 30 sekund.
To są rzeczywiście fantastyczne czasy. A jak Boży kościół odpowie na wszystko, co jest przed nami?
To jest dla nas czas, by „iść przed siebie w wierze”.
Ludzie muszą zacząć wzywać Boga.
Uderzyło nas, jak mało było wymieniane imię Jezusa w związku z wydarzeniami wokół nowego roku. Tylko rakiety, światła, koncerty itd. cechują tytuły, które dotyczą przejścia ze starego do nowego roku. Właściwie to prawie tylko kalendarz ma umieszczoną informację, że świętujemy nowy rok, ponieważ obliczenie czasu zaczęło się od urodzin Jezusa. Mówimy przecież o latach przed i po Chrystusie.
Im dalej posuwamy się z rozwojem technologicznym i materialnym, wygląda na to, że odchodzimy daleko od wiary i moralności, od tego, co jest dobre a co niewłaściwe.
Wzywanie Boga jest zawsze najlepszym sposobem, by zacząć nowy rok. Tylko Boża ręka tak daleko nas zaprowadziła. Tylko z Jego łaski jeszcze tu jesteśmy.
Wróćmy do krzyża
Mówimy często o ewangelii, ale zapominamy, co to oznacza. Ludzie potrzebują wrócić do krzyża Jezusa, tam, gdzie on umarł za nasze grzechy. Nie możemy zapomnieć o cenie, jaką Jezus zapłacił za nasze zbawienie. Za każdym razem, gdy mamy pokusę, by wierzyć, że w jakiś sposób zrobiliśmy coś, by zasłużyć na Jego łaskę, albo gdy imponuje nam to, kim jesteśmy albo co zrobiliśmy, potrzebujemy widzieć i uczyć się, że jesteśmy w zupełności zależni od Pana. Jak mówi Biblia, jeśli ktoś się chlubi, niech chlubi się w Panu.
Ewangelia to nie tylko to, że Jezus umarł na krzyżu, ale że trzeciego dnia zmartwychwstał. Jest to ważne, ponieważ śmierć przyjdzie do nas wszystkich. Poprzez lata miałem trochę pogrzebów i może być ciężko, kiedy traci się przyjaciół w świecie. Ale dzięki Bogu, mamy odpowiedź, która pochodzi od Pana Jezusa Chrystusa:
J11,25-26
Jezus im odpowiedział: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Dzieła, które wykonuję w imieniu mego Ojca, one świadczą o mnie.
Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec, jak wam powiedziałem.
Ze względu na Chrystusa wchodzimy w nowy rok z tym samym zaufaniem, jak zawsze. Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość, ale my wiemy, kto ma przyszłość w swoich rękach i to nam wystarczy.
Żelazne obuwie na trudne drogi
Przechodzę do tekstu, który jest wspaniałą obietnicą od Boga. Było to proroctwo dane przez Mojżesza do plemienia Aszera krótko przed jego śmiercią. Z wyboru Boga plemię to miało przydzieloną ziemię nad brzegiem morza na północ od dzisiejszej Haify, która rozciąga się do miejsc, nazywanych dziś południowym Libanem. Kraj Aszera był ziemią urodzajną i górzystą. Dla ludzi, którzy mieszkali na terenie pagórkowatym, Bóg obiecał „żelazne buty” na drogi, które musieli przemierzać.
Możemy wziąć stąd dobry punkt wyjścia. Każdy nowy rok jest początkiem nowej podróży. Jak mamy podróżować? Jak będzie wyglądała nasza droga? Czy nasza droga będzie trudna czy łatwa? Nasz tekst świadczy o tym, że możemy napotkać trochę trudną drogę, zanim rok się skończy. Jeśli podróż będzie usłana kwiatami, znajdzie się wystarczająco przeszkód w miejscu, do którego będziemy zmierzać. Jeśli wszystko, co będziemy robić w roku 2019 to będzie siedzenie i oglądanie telewizji, nie potrzebujemy żelaznych butów. Grube skarpety wytrzymają długo. Ale jeśli planujemy przemierzać kamieniste drogi, potrzebujemy dobrych butów. Jak mówią trenerzy: Bez bólu nie ma nagrody, bez walki nie ma zwycięstwa.
Nie jestem prorokiem, ale jestem pewien, że wszyscy będziemy iść kamienistymi drogami zanim ten rok się zakończy. Potrzebujemy więcej niż tylko jedwabnych kapci w drodze do nieba. Potrzebujemy butów z żelaza, ponieważ droga jest trudna, czasami jest bardzo twarda.
Bóg daje dobre obietnice, ponieważ sama droga jest trudna. „Twoje buty muszą być z żelaza i miedzi” oznacza „Droga do przodu będzie kamienista i niebezpieczna”.
Kiedy wchodzimy w nowy rok Boże słowo do Jego ludu jest gotowe: „Naprzód marsz!” A dobra nowina jest taka: To, czego Bóg wymaga, to On daje. Kiedy On prowadzi swój lud po twardej drodze, wyposaża go w żelazne buty na drogę.
A ile twoich dni
Ostatnia część wersetu mówi o wielkiej obietnicy: „A ile twoich dni, taka będzie twoja siła,,. Zauważ, że chodzi o dni, nie o dzień. Oznacza to trzy rzeczy. Po pierwsze, Bóg chce dać ci siłę na każdy poszczególny dzień w nadchodzącym roku. Po drugie Bóg chce dać nam siłę na każdy dzień, który spotkamy. Niektóre dni są pełne radości, światła i powodzenia inne niosą ze sobą smutek, łzy, frustrację, ból i żałobę. Bez względu na to, co przyniesie każdy dzień, będzie wystarczająco mocy, by się z nimi zmierzyć. Po trzecie Bóg chce dać nam siłę na wszystkie nasze dni aż do ich końca. Dni nasze będą puste, jeśli nie będziemy mieli Bożego wzmocnienia. Im więcej dni, tym więcej mocy Bóg nam daje.
Czy masz trudne dni? Nie bój się. Twoja siła jest taka sama każdego dnia.
Pomyśl przez chwilę o twoich trzech największych zmartwieniach, kiedy wchodzisz w ten nowy rok. Jakie one są? Jakie myśli zajmują twój umysł i twoje serce na początku roku 2019? Piąta księga Mojżeszowa 33,25 zapewnia nas o tym, że bez względu na to, co będzie się działo, Boża siła będzie taka sama każdego dnia, który jest przed nami.
W moim wieku odkrywam, że ta obietnica znaczy dla mnie więcej teraz niż gdy byłem młody. Kiedy jesteś młody, czujesz się silny i w stanie, by podołać problemom, które napotykasz. Mając 30 lat możesz pracować wiele godzin i nie czuć się zmęczonym. Ale po 40-stce ciało zaczyna wysyłać ci nieoczekiwane sygnały. Nie jesteś tak silny jak wcześniej, twoja energia nie trwa tak długo, twoja wytrzymałość szybko znika. Części ciała, które wydawały się nie do zdarcia, zaczynają pokazywać oznaki wyczerpania. I jak to rozwija się w 50-, 60-, albo 70-tce itd.? Dlatego ta obietnica jest tak ważna? Z czasem odkrywamy, że Boża moc jest więcej niż wystarczająca. Tak więc mimo że stajemy się starsi, wzrasta nasza wiara, nasza nadzieja, nasza miłość, nasz zapał i nasza cierpliwość. Jeśli Bóg nam pomaga, znajdujemy więcej
i więcej niż potrzebujemy.
Kiedy przyjdzie chwila, by opuścić to życie, znajdujemy siłę, której potrzebujemy, by przejść ostateczną podróż.
Tak więc nasze twarze będą zapalone radością, kiedy zbliżymy się do końca. Opowiadano mi o babci, która zmarła w wieku 100 lat. By użyć wyrażenia biblijnego, zmarła „syta swoich dni”. Była gotowa na spotkanie z Panem, ponieważ jej dom nie był tutaj na ziemi. Jej dom był w niebie.
Właśnie ostatnio przeczytałem w księdze Przysłów 4,18
Ale ścieżka sprawiedliwych jest jak jasne światło, które świeci coraz jaśniej aż do dnia doskonałego.
To jest porównanie do życia chrześcijańskiego. Kiedy zaczynamy nasza drogę z Chrystusem, daje On nam „buty żelazne”, ponieważ droga z ziemi do nieba jest pełna „wielu niebezpieczeństw i sideł”. Na początku jest łatwo stawiać kroki. Kiedy idziemy z Panem, światło staje się jaśniejsze aż zaświeci tak mocno, że tylko przechodzimy z ziemi do nieba.
Na ziemi wszystko przemija i na koniec umieramy. Ponieważ jesteśmy śmiertelni, czas jest naszym wrogiem. Ale w wieczności czas będzie naszym przyjacielem. W niebie czas będzie tylko połyskiem Bożej łaski, jej poświatą.
Moc na nowy rok
„Ile twoich dni, taka będzie twoja siła!” Co to dla nas oznacza na początku nowego roku? Oznacza to, że Boża siła będzie nam dana wtedy, kiedy jej potrzebujemy – a nie wcześniej. Nigdy nie będzie dnia bez Bożego wzmocnienia. Chcemy mieć siłę tak długo, jak długo trwają nasze dni. Dlatego nie musimy się martwić o dni, które są przed nami. W szczęśliwych dniach wypełnionych światłem może nie potrzebujemy dużo wzmocnienia, ale kiedy przychodzi trudny czas, odkrywamy, że Boży rezerwuar ma więcej niż potrzebujemy, by pokryć nasze potrzeby.
Pomyśl, kim jest Ten, który obiecuje nam takie błogosławieństwo. To jest:
Ten, który nas stworzył.
Ten, który liczy nasze dni.
Ten, który ukochał nas na wieczność.
Ten, który jest nieskończoną miłością.
Ten, który ma nieskończone zasoby.
Ten, który wydał samego siebie za nas.
Jeśli taki Bóg dał taką obietnicę, możemy być pewni, że dotrzyma jej w całości. Kocham przypominać sobie samemu, że On jest Bogiem, który idzie przed swoim ludem. Wiele razy mamy tendencję, by ograniczać nasze myślenie do faktu, że Boża obecność jest z nami, kiedy idziemy przez życie. Jest to prawda, ale jest to tylko część historii. On jest nie tylko z nami teraz, On jest już na drodze przed nami.
Pomyśl o tym w ten sposób: Kiedy nie radzimy sobie z problemami dnia codziennego, Bóg pracuje i daje rozwiązanie, które zobaczymy jutro. On już tam jest, pracuje kreatywnie w sytuacjach, których my jeszcze nie spotkaliśmy, przygotowuje je dla nas i przygotowuje nas na spotkanie tych sytuacji.
On jest drogą przed nami!
Mówiąc w inny sposób: W czasie, gdy żyjemy we wtorek, On przygotowuje drogę dla nas na piątek. Albo mówiąc w jeszcze inny sposób: Bóg już pracuje i daje rozwiązanie problemów,
o których jeszcze nie słyszeliśmy, że będziemy mieć! Martwisz się o następny tydzień? Zapomnij o tym. Co z czerwcem albo wrześniem? Pan już tam jest.
Wystarczałoby, gdyby Bóg tylko szedł z tobą poprzez wydarzenia w twoim życiu. Ale On robi jeszcze więcej. On idzie przed tobą, przygotowuje drogę. Uporządkowuje szczegóły tak, byś gdy przyjdziesz, czuł się bezpieczny, że Bóg już był tam przed tobą.
Dlatego ta obietnica jest prawdziwa. „Ile twoich dni!” Kiedy będziesz przechodzić przez ten tydzień, Bóg jest już w lutym i stwarza wzmocnienie, którego potrzebujesz tak byś, gdy tam dojdziesz, miał to, czego potrzebujesz i jeszcze więcej.
Jest kilka praktycznych nauk, które powinniśmy wyciągnąć z tego wersetu:
Bierz każdy dzień, który przychodzi.
Nie przymuszaj przyszłości. Pozwól Bogu prowadzić.
Nie bądź lękliwy i zmartwiony.
Rób każdego dnia to, co Bóg da ci zrobić.
Raduj się zawsze w Panu.
Biegnij do krzyża!
Zakończę tą myślą. Bóg nie chce stawiać cię w sytuacji nie do wytrzymania w roku 2019. Pamiętaj, że Bóg nie daje swojego wzmocnienia na zapas, ale tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. Każdego dnia w roku dostaniesz to, czego potrzebujesz. Dlatego możemy wejść
w nowy rok z zaufaniem, nadzieją i radością.
Ważne jest widzieć, co Jezus uczynił dla nas na krzyżu i że w Nim mamy życie i obfitość. Wspaniale jest widzieć, jak On daje nam też możliwość wędrowania po tej drodze, którą sam dla nas przygotował. Duchowo mówiąc, On dał nam właściwe obuwie, by poradzić sobie na tej drodze.
Przed stoma laty pewien amerykański kaznodzieja zakończył swoje kazanie o butach z żelaza mówiąc: „Stopy Jezusa zostały przebite gwoździami, byśmy my mogli zakładać na drogę żelazne buty. Nie możemy mieć powodzenia bez Chrystusa i z Nim u boku możemy spotkać to, co przychodzi, z zaufaniem i radością.”
Pozwól, że zakończę słowami, które mówiłem wiele razy wcześniej:
Jeśli żałujesz swojego grzechu, biegnij do krzyża.
Jeśli chcesz mieć nowy początek w twoim życiu, biegnij do krzyża.
Jeśli potrzebujesz nadziei i zachęty, biegnij do krzyża.
Jeśli chcesz spotkać Jezusa, biegnij do krzyża.
Amen
Z pola misyjnego w Kitengeli
W Kitengeli stawiany jest piąty budynek. Jak widzisz jest teraz budowane pierwsze piętro. Parter jest całkowicie gotowy i niektórzy z nauczycieli zaczęli się wprowadzać.
Zaczęliśmy budowę widząc rozwój różnych działalności tam na miejscu. Z powodu większej ilości pracowników, którzy potrzebowali miejsca do mieszkania i większej ilości dzieci, które
stopniowo są związane z domem dziecka i szkołą, musieliśmy zapewnić im pomieszczenia.
W dalszej perspektywie chcemy wybudować jeszcze długi budynek na działce w Kitengeli tak szybko, jak będzie na to zapotrzebowanie. Mimo że pracujemy w projektami, które były już wcześniej rozwinięte, chodzimy w wierze i zaufaniu do Pana, że On nas poprowadzi po właściwej drodze.
Nasze miejsce w Kitengeli stało się stacją misyjną, która się rozwija i musimy prosić o Boże prowadzenie, byśmy wiedzieli jakie dalsze kroki mamy podejmować. Na początku przyszli do nas urzędnicy i prosili o współpracę w kilku ważnych sprawach, ale nie zgodziliśmy się. Oceniliśmy możliwe konsekwencje współpracy z władzami. Akurat w takich sprawach jesteśmy bardzo ostrożni i chcemy prowadzić współpracę z chrześcijańskimi pracownikami. Chcemgy prowadzić działalność ewangelizacyjną we wszystkich członach pracy misyjnej. Także z naszego biura głównego w Norwegii chcemy mieć kontrolę działań finansowych, sposobu prowadzenia działalności i wykorzystywania budynków.
Wcześniej mieliśmy małe mieszkanie do dyspozycji, które mogliśmy wykorzystywać w razie odwiedzin, ale w nowym budynku chcemy wydzielić większe mieszkanie z jednym pokojem do pracy i odpoczynku, trzema sypialniami, kuchnią, toaletą i łazienką, by było łatwiej przenocować tam większą grupę ludzi odwiedzających pole misyjne. Zawsze jest dobrze móc przenocować oddzielnie i przygotować też swoje własne jedzenie. Czasami musimy jeść
w miejscach, gdzie istnieje pewne ryzyko, ale musimy starać się unikać takich rzeczy,
o których wiemy, że mogą spowodować nagłe problemy żołądkowe i inne choroby nieznane w naszych europejskich krajach.
Z pola misyjnego w Lorngosua w Kajiado
Przed rokiem opowiadaliśmy wam, że pewien starszy człowiek z plemienia Masajów ofiarował dla Care Mission Kenya działkę o wielkości 12 akrów. Jak pisaliśmy wcześniej, odwiedziliśmy jego i jego rodzinę. Rozmawialiśmy z nimi o potrzebach, które są największe na tym obszarze i zdołaliśmy w ten sposób je ocenić i spojrzeć też trochę na możliwości.
Najpierw napisze o tym, co jest trudne. Działka leży w całkowitym buszu, gdzie nie ma dostępu do dróg. Nie ma tam wody czy prądu. Miejsce leży około 7 km od drogi, która prowadzi z Nairobi do Tanzanii. Wiemy, że bez dostępu do tego miejsca, będzie trudno im pomóc. Ludność tego obszaru mieszka też w sporych odległościach od siebie. Bez prądu
i wody niemożliwe będzie zrobienie jakichkolwiek planów. Mieliśmy rok na przemyślenia i wielu pytało nas, dlaczego nic nie jest robione w tym miejscu. My nigdy nie zaczynamy pracować na działce zanim urzędnicy go nie zmierzą, oznaczą i zanim nie otrzymamy zatwierdzonego aktu własności. Dzieje się bowiem wiele dziwnych rzeczy. Dlatego absolutnie konieczne jest zabezpieczenie wszystkiego co możliwe, zanim zaczniemy prowadzić działalność na danym miejscu. Urzędowi zajęło sporo czasu zanim odpowiedział na nasze zapytanie o sprawdzenie dokumentów tej działki. Otrzymaliśmy negatywną odpowiedź. Wyjaśniono nam, że władze zdecydowały wstrzymać sprzedaż działek, które Masajowie posiadali w tych okolicach. Jedną z przyczyn jest to, że ceny tych terenów wciąż rosną, ponieważ leżą blisko stolicy Nairobi. Plany budowy dróg przewidują, że główna droga będzie przechodzić obok działki, która otrzymaliśmy. Wartość tej działki na dzień dzisiejszy wynosi 1,5 mln norweskich koron.
Ubiegamy się o akt prawny poprzez naszego adwokata i trwa to już rok. Teraz sprawa zmierza ku końcowi, dokonaliśmy wymaganych opłat i czekamy na akt prawny. Oznacza to, że możemy zacząć prace na działce, kiedy chcemy. W rozmowie z rodziną, która ofiarowała nam działkę, wyjaśniliśmy, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć teraz, na co przeznaczymy tę ziemię. Wiemy jedynie, że najważniejszy będzie dostęp do wody. Jeśli znajdziemy wodę, będziemy prosić o dalsze Boże prowadzenie w tej okolicy.
Kilka dni temu poinformowałem Antoniego w Kitengeli, że działka została zatwierdzona
i poprosiłem go, by pojechał tam z mistrzem budowlanym i firmą odwiertową i by zdali nam raport, czy jest możliwe znalezienie tam wody i czy są w stanie wejść do buszu ze sprzętem odwiertowym. Chcielibyśmy też wiedzieć, ile to miałoby kosztować.
Tak więc jesteśmy na takim etapie i musimy się uzbroić w cierpliwość. Jeśli nie znajdziemy tam wody, może będziemy czekali na plany nowej drogi i wtedy nasza działka będzie położona bardziej centralnie. Wtedy też będzie oczywiście dostępny prąd.
Ci, którzy wspierają naszą pracą w Kenii, będą regularnie informowani o tym, co dzieje się w związku z tym. Życzeniem tej rodziny, która dała nam działkę, jest szkoła, budynek zborowy, uprawna ziemia itd. Przyjrzeliśmy się temu. Ze względu na duże odległości pomiędzy domostwami, trudno jest zorganizować szkołę. Podobnie ma się sprawa z innymi inwestycjami. Przede wszystkim dostęp do wody stoi na pierwszym miejscu ich potrzeb.
Proszę was wszystkich o modlitwę za Masajów, którzy mieszkają na tym obszarze. Jest to bardzo biedne miejsce i w zasadzie potrzebują oni pomocy we wszystkich zakresach.
Jest to trzecia okolica, w której Care Misssion ma działki. Pierwsza była w Busii, druga w Kitengeli a tym razem w Lorngosua.
Wielu pytało o spis inwentarza z posiadłości i budynków Care Mission. Wykorzystamy kiedyś cały magazyn, by opowiedzieć o tym zarówno poprzez tekst jak i zdjęcia. Mamy nadzieję
i wierzymy, że stopniowo coraz więcej braci i sióstr wykorzysta okazję, by brać udział
w modlitwie i służbie dawania.
W centrum
Jak wyglądał grudzień?
Ostatni miesiąc tutaj we Fredrikstad był wypełniony zwykłymi zadaniami związanymi
z zakończeniem roku. Zawsze jest część rzeczy, które należy uporządkować w związku
z zamówieniami, wysyłkami oraz podsumowanie pracy misyjnej. Sprawdzamy, czy rzeczy można robić w prostszy i lepszy sposób.
Mieliśmy dużo korespondencji z Kenią, zarówno przez telefony, smsy i maile. Chodzi zarówno o pracę na polach misyjnych jak i kontakty z adwokatem, który pomaga nam
w związku z ważną dokumentacją. Jesteśmy zarejestrowani w Kenii jako Care Mission Kenya z norweskim zarządem. Dzięki temu możemy kierować działalnością z Norwegii i prowadzić protokoły ze spotkania zarządu itp. Też tutaj na miejscu. Protokoły musza być pisane po angielsku i dostępne dla kenijskich władz. Spisane są tam wszystkie nasze decyzje
i przyczyny, dlaczego pracujemy właśnie w taki sposób.
Pod koniec roku zawsze wykorzystujemy trochę czasu, by przejrzeć nasze materiały, wyposażenie i maszyny celem upewnienia się, że są sprawne i gotowe do wykorzystywania
w nowym roku.
Ostatnio też inwestowaliśmy nasz czas w produkowanie programów tv, które teraz czekają, by nadawać je w różnych kanałach tv, co zaanonsujemy też w magazynie.
Chociaż praca misyjna zajmuje teraz większość naszego czasu, dobrze jest zobaczyć, że możemy też osiągnąć cele, które mieliśmy przed sobą w latach poprzednich. Wciąż modlimy się do Pana, by dał nam siłę, której potrzebujemy, by wykonywać naszą służbę. Widzimy jak ważne jest, by ci, którzy się angażują w prace misyjną, wiedzieli, że biorą za nią odpowiedzialność. Ważne jest, by wiedzieli, że mają wewnętrzne powołanie od Jezusa, by mu służyć właśnie w tym obszarze w winnicy Pańskiej. Wiemy, że ten, który powołał pracowników na swoje żniwo, daje też radość w służbie i odpłaca w cudowny sposób. Ten, który zna potrzeby wszystkich, daje swoim dzieciom dobre dary. Alleluja! Tak więc grudzień był czymś więcej niż tylko zwyczajnym świętowaniem Bożego Narodzenia dla nas. Doświadczyliśmy Bożego błogosławieństwa w pracy i rzeczywistej radości z daru Boga – Jezusa!
Czy chcesz być błogosławiony?
Nie jesteśmy znani z żebrania o pieniądze, ale jednak chcemy ci powiedzieć, że jeśli dajesz na pracę misyjną, nie pytamy, czy chcesz nosić z nami ciężary i „walczyć” razem z nami. Zadajemy raczej pytanie, czy chcesz dzielić z nami błogosławieństwo, które mamy w tej pracy. Raz za razem opowiadamy o dużych rzeczach, które Bóg czyni i o pracy, która z dużą siłą wybucha w wielu miejscach na nowych polach misyjnych.
Boże błogosławieństwo ubogaca. Nie mówimy, że jeśli dasz 200 koron, to otrzymasz z powrotem 2000. Ale mówimy, że jeśli zaczynasz dawać, Pan odpłaci ci w sposób, w jaki On widzi, że ty najbardziej potrzebujesz. Może to być ekonomicznie, ale też w innych dziedzinach w twoim życiu, gdzie może jest ci jeszcze ciężej. To co wiemy i czego sami doświadczyliśmy, to to, że Pan nie jest nikomu nic dłużny. On oddaje więcej niż ty jesteś
w stanie dać. Mamy nadzieję, że jeśli nie wspierałeś wcześniej tej pracy finansowo, zgłosisz się i staniesz się członkiem tej „rodziny”, która razem może się radować z radosnych rezultatów.
CZY CHCESZ WSPIERAĆ PROJEKT CARE DLA DZIECI?
Cena to 100 zł miesięcznie. Kiedy się zgłosisz, by wspierać ten projekt, otrzymasz „zaświadczenie” od nas. Na zaświadczeniu będzie zdjęcie jednego z dzieci, które potrzebuje pomocy. Twój dar będzie rozdzielony na różne projekty pomocowe dla dzieci. Jest to wyciągnięta ręka przede wszystkim, by przynosić im ewangelię o Jezusie i też socjalna pomoc, by mogli żyć wartościowym życiem. Możesz wysłać pierwszą kwotę 100 zł i opisać ja jako: Projekt Care dla dzieci. Możesz też skontaktować się z nami mailowo: oddvar.linkas@gmail.com
Możesz też wysłać swoje zgłoszenie na adres: Care Mission, POstboks 555 1612 Fredrikstad
Chcę brać udział w projekcie Care Mission dla dzieci 100 zł miesięcznie.
Imię i nazwisko —————
Adres—————-