CARE-MISSION Polska

Polska strona Care-Mission

  • Start
  • O Care-Mission
  • Misja
  • Zdjęcia
  • Projekt Care
  • Projekt CUD
  • Kontakt

gosia 3 czerwca 2013

List misyjny maj 2013

List misyjny maj 2013

Pokój w imieniu Jezusa!
Dni, tygodnie i miesiące biegną bardzo szybko. Nie jesteśmy w stanie wydłużyć czasu. Jest tak wiele do zrobienia i stale natykamy się na własną niedoskonałość. Widzimy jednak postępy w pracy i wiemy, że pracujemy dla królestwa Bożego.
Łaska Jezusa jest zawsze najmocniejszym aspektem naszej służby. Duchowe bogactwo, jakie przynosi nam służba Jezusowi, jest ponad ludzkim zrozumieniem. Gdyby wszyscy wierzący to rozumieli, nie brakowałoby pracowników w winnicy Pańskiej.
Jest napisane, byśmy prosili Pana o posłanie robotników na swoje żniwo. Żniwo jest wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Słyszałem pewnego zwiastującego, który powiedział: „Prośmy Pana o wysłanie robotników na żniwo i o odprawienie tych, których On nigdy nie wezwał do służby.” Brzmi to brutalnie, ale wierzę, że jest to właściwa modlitwa. Dziś widzimy wielu „misjonarzy», których Bóg nigdy nie wezwał. Ich zwiastowanie jest fałszywe i intencje niewłaściwe. Szkodzą, zamiast budować. Chcę ponownie przypomnieć jak wielką łaską jest służenie Jezusowi. Ten, który mnie wezwał, też mnie zachował. On jest wciąż przewodnikiem w mojej służbie. Ten, który rozpoczął we mnie dobre dzieło, chce je doprowadzić do końca. Ten, który był ze mną od początku, obiecał być ze mną przez wszyskie dni aż do skończenia świata. On mnie nigdy nie zawiedzie i nie opuści. On jest zawsze gotowy czynić swe dzieło przeze mnie i we mnie. W ten sposób mogę powiedzieć z radością, że czuję Jezusa w moim sercu.
Tym razem chcę ci polecić fragment pisma z listu do Efezjan 6,7:
„Służąc dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom.”
Dziękuję, że służysz Panu poprzez wspieranie pracy Care Mission. Niech Bóg cię błogosławi!
Braterskie pozdrowienia w Panu
Oddvar Linkas

Czułe ucho
Oddvar Linkas

Pan przemawia do czułego ucha. Przemawia do osoby, która chce słuchać i stawić się, kiedy On wzywa, osoby, która pragnie dać wszystko dla Bożego krolestwa i powiedzieć za prorokiem Izajaszem: „Oto jestem. Poślij mnie.”
Iz. 6,8:
„Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie?
Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poslij mnie!”

Izajasz usłyszał głos Pański, gdy widział Pana siedzącego na wysokim tronie w swojej świątyni. Czuł się niegodny tak jak wszyscy, którzy przeżywają Bożą bliskość. Nikt nie może mierzyć się z Bożą świętością i nikt nie może stać przed nim bez oczyszczenia się we krwi Baranka. Jeśli mamy szczere serce, Pan spotka się z nami w taki sam sposób jak z Izajaszem:
Iz 6,6-7:
«Wtedy przyleciał do mnie jeden z serafów, mając w ręku rozżarzony węgielek, który szczypcami wziął z ołtarza,
I dotknął moich ust, i rzekł:
Oto dotknęło to twoich warg
i usunięta jest twoja wina,
a twój grzech odpuszczony.”
Jest to punkt wyjściowy w służbie dla Pana, a nie człowieka. Ze względu na Boże wezwanie i z powodu łaski, którą On nam daje, możemy widzieć Boże ramię nad nami. Nie z powodu naszych własnych zasług, ale z powodu tego, że ten, który nas wezwał do slużby, nigdy nie żałuje swojego wezwania i wypełnia swoje dzieło przez nasze ręce.
Jezus poprzez swoją moc otworzył drzwi tam, gdzie były one zamknięte. Otworzył drzwi dla ewangelii na zupełnie nowych polach misyjnych. Daje wciąż moc do służby i posyła pomoc, gdy wzywamy Jego imienia.
Ludzie, którzy zaledwie kilka lat wcześniej żyli bez Boga i w największej biedzie, przeżywają dziś nowe życie w wierze w Jezusa i otrzymują też pomoc socjalną. Pierwsze lata pracy misyjnej były jak bajka. Gdy stanęliśmy do służby Panu, przeżywaliśmy Jego bliskość i mogliśmy doświadczać, że tak właściwie to On nam służy!
Dlaczego?
Ponieważ to jest Jego dzieło a nie nasze. On doprowadza swoją sprawę do zwycięstwa przez swoje Słowo i Ducha. Wszyscy, którzy czytają nasze listy, wiedzą, że widziałem rzeczy w duchu, które spowodowały,że z pewnością mogłem zainwestować w określone obszary wraz z ludźmi, których mi Bóg pokazał. Jeśli spytasz, co teraz widzę, mogę powiedzieć, że widze szeroki kraj bez granic. Nie jest to wizja, ale jest to inspiracja z nieba. Widzę okolice bez granic. Może to oznaczać pole misyjne gdziekolwiek. Praca będzie się rozwijać, jeżeli tylko będziemy gotowi na Jego prowadzenie i moc.
Widzisz inne kraje niż Kenia czy Uganda? Ten obszar bez granic może oznaczać,że nie powinienem stawiać granic, w jaki sposób Pan chce mnie prowadzić poprzez Care Mission w przyszłości. Nie wiemy, ile czasu mamy do przyjścia ponownego Jezusa, ale ja wiem jedną rzecz. Tak długo jak będę w służbie Bożej i będę wykonywać Jego dzieło, będę szedł drogą, którą On mi wskaże.
Już od pierwszych lat pracy Care Mission, nie byliśmy ruchem żebraczym. Jednak wciąż mieliśmy zapotrzebowanie na środki pieniężne. Nic nie może być prowdzone bez pieniędzy i potrzebne są środki do tego, by wprowadzić to, co Bóg położył nam na serce.
Jednocześnie myślę, że kiedy Jezus kładzie na sercu zadanie do wykonania, przypomina ludziom, że powinni zarówno modlić się jak i dawać środki, by Jego dzieło zostało wykonane.
Kiedy widzimy,że środki stopniowo wpływają, rozumiemy, że ci, do których Pan przemawia, są posłuszni Jego głosowi.
Chcę powiedzieć, że poprzez ofiarowanie środków na Care Mission, otrzymasz w zamian Boże błogosławieństwo. Wiemy, że pieniądze są wykorzystywane efektywnie tak, że wielu ludzi nie tylko przyjmie Jezusa, ale też zachowa swoją wiarę poprzez bycie w społecznościach ludzi wierzących w tych miejscach, gdzie prowadzimy misje.

Prowadzimy projekt o nazwie CUD, gdzie zbiera się środki na najbardziej niezbędne rzeczy w pracy misyjnej. To czyni działalność bardziej efektywną.
Chcemy kontynuować program adopcji na odległość w sposób, w jaki wyjaśnialiśmy to poprzednim razem. Również stopniowo chcemy skupiać się na programie CUD. Ofiarodawcy wspierają regularnie konkretne prace wykonywane na polu misyjnym.
O tym projekcie będziesz dowiadywać się stopniowo więcej.

Stoimy ramię w ramię i pracujemy razem, ale jesteśmy daleko od siebie myśląc geograficznie. Doświadczam tego, jak ważne jest, byśmy się spotkali i razem zobaczyli, co dzieje się na polach misyjnych. Jako duchowa rodzina moglibyśmy cieszyć się razem i otrzymać najlepszy wgląd w działalność, która teraz tak szybko się rozwija.
Pragnę większego kontaktu z wami, którzy wspieracie naszą działalność. Jesteście moimi braćmi i siostrami, którzy walczą w imieniu Pańskim o zdobycie dusz dla Niego.
Pozwólmy, by radość i wdzięczność rzeczywiście wypełniła nasze serca.
Powiedzmy razem: Wielkie rzeczy uczynił Pan dla nas! Staliśmy się szczęśliwi.

Usłyszałem Boży głos:
„Kogo poślę?”
Odpowiedziałem:
Oto jestem. Poślij mnie!
Oddałem moje życie służbie Panu. Ostatnimi laty widzę, jak wiele otwiera się możliwości do zwiastowania ewangelii. To rozpala moje serce w jeszcze mocniejszy sposób. Pali się jeszcze we mnie ogień, który został rozpalony, gdy byłem młodym chłopcem. Te płomienie rozpalają serce i umysł, by dać z siebie wszystko dla służby Panu, którego ukochała moja dusza. Ten, który mnie zbawił, strzeże mnie.
On obiecał być ze mną przez wszystkie dni, dobre i złe. On był, gdy przebudzenie się rodziło. Był w chwilach załamania i nieporozumień. On był, gdy wokół byli przyjaciele i gdy oni zawodzili. Nigdy nie chciałem stracić moich przyjaciół, nigdy nie chciałem przeżywać złych dni a raczej chciałem byśmy stali razem w pracy dla Pana. Pragnę, by wszyscy mogli przeżyć to, co widzę i przeżywam w tych dniach. Nie ma niczego, co może zastąpić Boże błogosławieństwo i przeżywanie Jego obecności.
Jeszcze raz: Oddvar, co widzisz?
Widzę duchowy szeroki kraj z niezliczonymi możliwościami. Nie ma on geograficznych granic. Możemy zacząć na nim stawiać stopy w tempie, w jakim sam Pan poprowadzi. Każde miejsce, gdzie postawimy nasze stopy, jest nam dane przez Boga.

Jezus okazał mi cudowna łąskę i miłosierdzie. Przede wszystkim wyprowadził mnie z religijnych zwyczajów i postawił mnie w służbie. On prowadzi mnie poprzez życie i pewnego dnia zabierze mnie do chwały. On pomógł mi w cięzkich chwilach i dał mi moc do zwyciężania. On prowadzi mnie nad spokojne wody i uspokaja mą duszę. Prowadzi mnie swą dobrocią i miłosierdziem.
Nie wiem, jak długo będę mieć możliwość służyć Panu, ale oddałem Mu całe życie. On będzie wspierał mnie i podtrzymywał swą prawicą.
Chcę iść drogami Pańskimi. Mój głos chce nieść dżwięk przebudzenia i zwiastowanie prawdy.
Moja tęsknota będzie zawsze dotyczyć Pana, tego który w swej wielkiej mądrości prowadzi mnie i ochrania.

Chodź i przeżyj to, co Bóg objawił przez swojego Ducha.
Nie stój z tyłu, bąź mocny i podejmij decyzję! Chodź ze mną! Jezus czeka na ciebie!

Halo mamo!
Teraz musisz modlić się o swoją wnuczkę!

To była informacja, którą w rozmowie telefonicznej otrzymała babcia, gdy Molly urodziła się w szpitalu we Fredrikstad. Duże krwawienie do mózgu niosło ze sobą tragedię i straszną przyszłość dla maleństwa.
Dobrze, że ludzie wiedza, że mamy Jezusa, który może pomóc w niedoli. Kiedy żaden człowiek nie może pomóc, może to uczynić On.
Babcia modliła się, wielu innych się modliło, modliliśmy się też na spotkaniach Care Mission, gdzie babcia pracuje. Dzisiaj dajemy mamie Vibeke, możliwość, by sama opowiedziała o Molly:
Mała Molly przyszła na świat 14 lutego 2010. Była tak piękna. Staliśmy się dumnymi rodzicami dwójki dzieci.
Nadszedł dzień, kiedy mieliśmy jechać ze szpitala do domu. Podczas gdy pakowaliśmy się, starsza siostra Kornelia siedziała i trzymała dumnie swą małą siostrę na kolanach. Tak długo na nią czekała. Nagle powiedziała: „Mamo zobacz, Molly się trzęsie.” Poczułam zimny strach i przerażenie, gdy spojrzeliśmy na małą. Wstrząsała prawą nogą i stopą i miała grymasy w prawej części twarzy. Wszystko stało się tak szybko i w ciągu kilku minut lekarze zbiegli z nią na oddział intensywnej terapii.
Po dwóch dniach otrzymaliśmy odpowiedź. Miała duży wylew krwi do lewej części mózgu.
Byliśmy jak sparaliżowani, zaniepokojeni i wystraszeni.
Molly otrzymywała leki przeciw wstrząsom kilka razy dziennie i po 14 dniach jechaliśmy do domu z nastepującą informacją: Prawdopodobnie będzie miała uszkodzenia w prawej części ciała jak np. paraliż, trzęsenie, niemożność ruszania ręką, grymasy i drgania twarzy.
Grymasy Molly zniknęły w krótkim czasie po powrocie do domu i mogliśmy zskończyć terapię lekami.
Była regularnie kontrolowana w szpitalu i nigdy nie obawialiśmy się, co orzekną lekarze. Obserwowaliśmy rozwój Molly i widzieliśmy, że była upartą i wesołą dziewczynką. Zaczęła raczkować, gdy miała sześć miesięcy w ten sam sposób jak inne dzieci.
Kontrola w wieku 1 roku w szpitalu była mocnym przeżyciem. Ordynator, który znał Molly od urodzenia, był wyraźnie wzruszony i zawołał fizjoterapeutę: Chodź i popatrz!
Mieli zrobić nowe zdjęcia głowy, ale on tylko powiedział, że nie ma takiej konieczności. Ona wygląda w 100 procentach na zdrową i poradzi sobie na pewno dobrze. Płakaliśmy z radości tego dnia i robimy to każdego dnia, gdy patrzymy na naszą zdrową piękną trzylatkę. Jestem nieopisanie wdzięczna.

I teraz my z Care Mission pytamy ciebie, który czytasz:
Czy to prawda, że Jezus żyje?
Czy to prawda, że On może zbawić i uzdrowić?
Odpowiedź brzmi TAK!

W kategorii:Pozostałe

gosia 19 marca 2013

List misyjny – marzec 2013

W związku z aktualną sytuacją na polu misyjnym przeprowadziliśmy rozmowy z naszymi współpracownikami tam na miejscu oraz norweskimi i polskimi braćmi i siostrami, którzy odwiedzili Kenię. Chcemy przekazać wszystkim ofiarodawcom wyczerpujace informacje o działalności misji.

Dzieci tam na miejscu wraz ze swymi rodzinami zależne są od sytuacji ekonomicznej w danym regionie. W poszukiwaniu lepszego miejsca do życia rodziny często przeprowadzają się. Tak jest i z uczniami naszej szkoły. Część z nich przenosząc się w inne okolice, przestaje figurować w ewidencji. Na to miejsce przychodzą nowi uczniowie z nowo przybyłych rodzin. Zawsze są to jednak dzieci potrzebujące pomocy. Dlatego cieszymy się, że możemy je wspierać.

Oto treść maila, który ostatnio otrzymałem od Mirka Kubicy:

„Zawsze myślę, że prawdziwa informacja jest najlepsza. Wiemy jaka jest sytuacja w Kenii. Są wybory i nikt nie wie, jak długo dzieci nie będzie w szkole. Po wyborach większość dzieci i rodziców wróci. Zadaniem rodziców adopcyjnych na dziś jest, by modlić się o swoich podopiecznych, żeby nic im się nie stało. Pieniądze przesłane do Care Mission będą wykorzystane dla dzieci, które są w szkole i zapewnienia im dobrych warunków do życia w tym trudnym czasie. Dopiero po kilku miesiącach będzie można zrobić weryfikację, ale nawet jak dziecko nie wróci, to trzeba się o to dziecko modlić. Zadaniem nas płacących jest pomoc i modlitwa, ale bezpośrednie prawo do dzieci mają ich opiekunowie w Kenii. Oddvar, myślę, że niepotrzebnie się martwisz. Bóg rozpoczął tę sprawę i On ma dobry plan jej kontynuacji. Może go dziś nie widzimy, ale ja ufam, że
On dokładnie wszystko kontroluje i prowadzi. Zaufajmy Bogu i zrób wszystko jak umiesz i jakie masz zrozumienie na dzisiejszy dzień.
Mirek K.”

Adopcja na odległość – rodzice adopcyjni – miejsca w szkole – bezpieczne dziecko.

Kiedy zaczęliśmy adopcję na odległość w Busii, mieliśmy jasne cele. Chodziło o to, by pomóc jak największej ilości dzieci, by mogły prowadzić wartościowe życie poprzez dostęp do szkoły i społeczności, w której mogą słuchać ewangelii o Jezusie i poznawać Go. W ten sposób jest też prowadzona praca tam na miejscu. Nauczyciele i pracownicy w szkole są chrześcijanami i dbają o zaspokajanie zarówno doczesnych jak i duchowych potrzeb uczniów.

W Busii mieszkają plamiona Luo i Luhja. Z tymi plemionami pracowałem wcześniej w South Nyanza w Kenii. Są to ubogie plemiona osiedlone na stałe w danym obszarze w przeciwieństwie do stale przemieszczających się nomadów w tym plemion Poko, Turkana czy Masajów.

Rodzice adopcyjni chcą wiedzieć, jaka jest sytuacja dziecka, którego zdjęcie otrzymali. Jest to naturalne. Jednak sytuacja w Busii zmieniła się w ostatnich latach. Ludzie żyją w biedzie, ponieważ nie ma tam przemysłu i innych działalności, które mogą im dać miejsca pracy. Kiedy słyszą, że są możliwości pracy w większych miastach, przeprowadzają się, by polepszyć życie rodziny.
W ciągu roku wiele rodzin przemieściło się. Część wyjechała, część wprowadziła się do Busii.

Wraz z Florence zastanawiałem się w jaki sposób podchodzić do adopcji na odległość w tej sytuacji. Na dzień dzisiejszy w szkole jest 550 dzieci czyli o 230 mniej niż przed rokiem. Nie jest to związane tylko z przeprowadzaniem się, ale też z tym, że szkoła nie przyjmowała więcej uczniów po tym, jak część z nich zdała egzamin końcoworoczny. Prowadzący szkołę uważają, że ilość nauczycieli i wyposażenie jest wystarczające na aktualną ilość uczniów.

Jednak, patrząc uczciwie, wielu uczniów wyprowadzi się a nowi zostaną przyjęci. Dwie duże klasy są przebudowane na internat. Przez trzy miesiące mieszkają tam dzieci z ubogich rodzin, które mają daleko do szkoły. Mają zapewnione wyżywienie i miejsce do spania. Może się zdarzyć, że również oni będą w szkole tylko przez jakiś okres, ale oczywistym jest, że potrzebują pomocy dopóki tam są.

Kiedy dzieci przeprowadzją się, nie jesteśmy w stanie utrzymać z nimi kontaktu. Szkoła jest jedynym stałym miejscem, poprzez które możemy wspierać potrzebujące dzieci tym bardziej, że żadna z rodzin nie otrzymuje bezpośrednio pieniędzy, tylko pomoc w związku ze szkołą jak książki, jedzenie, ubrania itd. Praktykujemy taką formę, ponieważ wielu mężczyzn nadużywa alkoholu i nie chcemy, by pieniądze zostały wydane na alkohol zamiast na pomoc dla dziecka. Nie wszyscy też mają taką samą sytuację.

System, który stosujemy do dzisiaj i który wciąż chcemy wykorzystywać, polega na tym, że opiekunowie otrzymują zdjęcie dziecka z prośbą, by modlić się o to konkretne dziecko. Jeśli chodzi o wsparcie finansowe, to wszystkie dzieci w szkole otrzymują tę samą pomoc. Jedzą to samo i ubierają się w podobne ubrania. Nie robimy różnicy między dziećmi. Tak więc ten, który nie ma rodzica adopcyjnego, też otrzymuje pomoc. Im więcej mamy sponsorów, tym większej ilości dzieci możemy pomóc.

Najpierw zadbaliśmy o budynek szkolny, ale liczba uczniów była wciąż ograniczona. Poprzez budowę nowego budynku otworzyły się możliwości pomocy większej ilości dzieci. Jest jeszcze część dzieci mieszkających w złych warunkach w domu dziecka, ale gdy nowy budynek domu dziecka zostanie ukończony, będziemy mogli przyjąć dwa razy więcej dzieci. Wszystkie środki, które otrzymujemy przez projekt adopcji na odległość, przekazywane są na pomoc tym, którzy są aktualnie w szkole i domu dziecka.

Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich, którzy przenoszą się do i ze szkoły. Łatwiej jest w domu dziecka. Ale nawołujemy wszystkich, którzy wspierają adopcję na odległość w Busii o zrozumienie sytuacji i kontynuowanie modlitw za dziecko, którego zdjęcie otrzymali. Cieszmy się tym, że wszyscy, którzy chodzą do naszej szkoły, otrzymują pomoc. Nikt nie siedzi w kącie bez jedzenia, mimo że nie ma opiekuna. Można więc powiedzieć w bardzo prosty sposób, że adopcja na odległość oznacza w tej sytuacji, że ty płacisz i opiekujesz się miejscem w szkole dla jednego dziecka, który w przeciwnym razie nie miałby szans na godziwe życie.

Cudowna Evelyn!

Kitengela była miejscem cudów od początku. Wy, którzy znacie tę historię, wiecie w jaki sposób Bóg pokazał mi poprzez wizję, jak to miejsce ma wyglądać. Szukałem jeszcze jednego znaku, mianowicie, by otrzymać 8 tyś m2 ziemi za maksymalnie 200 000 norweskich koron. Gdy tam przyjechałem, miejsce wyglądało dokładnie tak, jak w mojej wizji, a kiedy spytałem o cenę, odpowiedź była 200 000 koron. Dodatkowo dostaliśmy gratis 12 tyś m2 działki z przeznaczeniem na pracę misyjną w Kitengelii.

Przy działce nie ma żadnej drogi użytkowej i nie ma też prądu, czy przychodni zdrowia. Wokół miejsca, które posiada Care Mission biegają teraz strusie, żyrafy i inne przyjazne zwierzęta. Jednak można też przeżyć nieoczekiwane spotkanie z hienami lub lwami.

Z powodu braku prądu w okolicy, zapytaliśmy o koszt jego doprowadzenia. Okazało się, że linia doprowadzająca prąd ma kosztować około 1 miliona koron. Dlatego skupiliśmy się na szukaniu alternatywnych możliwości. Jesteśmy we wstępnej fazie obliczania kosztów bazowania na energii słonecznej i agregatorach. Tak wygląda sytuacja na dzisiaj, a teraz przejdźmy do historii cudownej Evelyn.

Rodzina Evelyn mieszkała w Eldoret w Kenii. W styczniu 2012 roku odczuli potrzebę przeprowadzenia się. Przjechali 600 km w kierunku Nairobi, gdzie  znaleźli działkę na niezamieszkałym terenie w Kitengelii. Evelyn i jej mąż są ze wspólnoty zielonoświątkowej, dlatego też próbowali nawiązać kontakt z braćnmi i siostrami. Na nabożeństwie spotkali się ze zwiastowaniem ewangelisty Johna, który jest bratem Solonki (pastora, który ofiarował nam 12 tyś m2 ziemi). Dowiedzieli się od niego, że na tym niezamieszkałym terenie powstaje dom dla dziewcząt masajskich, które uciekły z domów przed przymusowym obrzezaniem. Evelyn była zadziwiona, że ktoś buduje w miejscu, do którego nawet nie dochodzi droga. Poza tym okolica była niebezpieczna szczególnie nocą. Jej rodzina po wprowadzeniu się przeżyła spotkanie z lwami, które weszły w nocy do ich nieukończonego jeszcze wtedy domu. Nie wiem, jak oni zdołali wytrzymać w tej sytuacji, ale wiem, że teraz już mają okna. Mogli mieć wątpliwości, czy aby osiedlili się we właściwym miejscu. Jednak pozostali tam a po ponad roku ja przybyłem do Kitengelii, by zobaczyć budowę budynku Care Mission.Wraz z Solonką zostaliśmy zaproszeni na lunch do Evelyn i jej męża. Poszliśmy do ich domu odległego ok 1 km od miejsca budowy. Zastaliśmy tam miłą atmosferę i zostaliśmy ugoszczeni dobrym jedzeniem. Okazało się, że Evelyn pracuje w rządowej komisji do spraw dróg, prądu i zdrowia. Opowiedziała, że podjęła sprawę doprowadzenia tych dóbr do budynku Care Mission. Powiedziała, że jeżeli ludzie z innych krajów przyjeżdżają, by im pomóc, oni też powinni wykazać się czymś w zamian. Apelowała do rządu, by poprowadzono prąd w tej okolicy i jej propozycja przeszła. Efekt jest taki, że za ok miesiąc będziemy mieć prąd na naszej działce całkiem za darmo. Mialo to kosztować 1 milion koron, ale Bóg wysłał kobietę z Eldoret do Kitengelii, by dać nam prąd 3 fazowy. Opowiadała też, że nadal pracuje, by przeprowadzono w okolicy drogę i postawiono stację zdrowia.

Oczywistym było, że postawiłem pytanie:
„Evelyn, czy wiesz, dlaczego osiedliliście się w Kitengelii? Czy zdajecie sobie sprawę, że to Bóg was posłał? Nie rozumieliście sami, dlaczego właściwie wybraliście to miejsce, ale dziś powinno to być dla was zupełnie jasne. Wierzycie, że to był Boży plan i Jego Duch Święty, który was tu przyprowadził?”
Nie czekałem długo na odpowiedź:
„Tak, wierzymy. Pan nas poprowadził tutaj i dlatego chcę powiedzieć wszystkim, którzy wspierają pracę Care Mission: Powinniście się wciąż modlić i przesyłaćśrodki na tę pracę misyjną. Widzimy, że to jest dzieło Boże i że On temu błogosławi. Byłoby wielkim przeżyciem przyjechać kiedyś do Norwegii i widzieć tych wszystkich ludzi, którzy pomagają ludziom w potrzebach ducha i ciała.”

To jest jeszcze jeden Boży cud. Czy można w tej sytuacji myśleć, że realizujemy własne plany? Czy można by uwierzyć, że kierujemy się fałszywymi pobudkami? Być może tak myślisz, ale wszystkie znaki wskazują na to, że jest to Boże dzieło i że On sam troszczy się o swoją sprawę. Wysyła ludzi, którzy maja właściwe pozycje we właściwym czasie.

Niech ten cud będzie tematem twojego dziękczynienia w czasie, gdy się modlisz o Care Mission. Pan to uczynił i jest to cudem w naszych oczach.

 

Konferencja misyjna we Fredrikstad:

6 – 8 września 2013
Mamy nadzieję, że przyjedzie tak wielu jak to tylko możliwe.
Odbędą się spotkania i przekażemy informacje na temat pracy misyjnej.

W kategorii:Pozostałe

gosia 24 lutego 2013

List misyjny luty 2013

List misyjny – luty 2013
Zapraszamy do przeczytania naszego lutowego listu misyjnego. Nowy rok jest już w pełni, ale wiele osób pyta mnie, czego oczekuję w pracy misyjnej tego roku. Refleksje i przemyślenia odnośnie wykonanej pracy i tego co zamierzamy zrobić w najbliższej przyszłości są czymś naturalnym. Muszę powiedzieć to, co często powtarzam, że praca Care Mission wprost eksplodowała. Od początku z Bożą pomocą działy się rzeczy trudne do ogarnięcia umysłem. Pan błogosławi dzieła naszych rąk. On włożył myśli w nasze serca i działania w nasze ręce. On sprawił, że na każdym kroku widzieliśmy Jego działanie, zanim jeszcze postawiliśmy nasze stopy w tym kraju. Najpierw Pan przez swoje objawienie dał nam teren do działania. Po tym postawiliśmy nasze nogi na tej ziemi i w tym, co tam przeżyliśmy, otrzymaliśmy Boże potwierdzenie.
Myślę, że ten rok będzie rokiem stabilizacji. Uważam, że to co tak szybko wzrosło i stało się tak duże w tak krótkim czasie, potrzebuje teraz stabilizacji. Ale wszystko będzie się działo pod Bożym prowadzeniem.
W ciągu kilku lat liczba dzieci, za które mamy odpowiedzialność, wzrosła ze 125 do 780 . Widzę, że do szkoły przyjmowana jest zbyt duża liczba uczniów. Trudno jest wtedy ogarnąć wszystkie obszary działalności szkoły. Nadmieniłem o tym Florence podczas kontroli działalności szkoły, gdy rozważaliśmy możliwości poszczególnych uczniów.
Budynek domu dziecka stoi niewykończony. Na wprowadzenie do niego czekają dzieci, które mieszkają do tej pory w fatalnych warunkach. Ten projekt zajął stanowczo za wiele czasu. Kierownictwo budowy uciekało od narastających problemów zamiast starać się z nimi radzić.
Projekt pracy z wdowami funkcjonuje, ale potrzebuje poszerzenia. Możliwe jest, że będziemy poszerzać projekt lub pomagać większej ilości wdów każdego razu, kiedy tam jesteśmy.
Będzie również czas, by zająć się dziewczętami, które mieszkają w Kitengelii. Zarówno działki jak i budynek są kupione i zarejestrowane jako nasza własność, ale chcemy, by działalność, którą prowadzimy na każdym miejscu pomagała w rozpoczęciu samodzielnej pracy. Chcemy tworzyć projekty samopomocowe podobnie jak w Busii. Chodzi o to, by oni sami byli w stanie prowadzić działalność, a my za pomocą środków, które otrzymujemy możemy pomagać nowym ludziom będącym w potrzebie. W wielu miejscach widzimy potrzeby, ale to Jezus też tym razem musi zaprowadzić nas do właściwych miejsc. Nie liczą się tylko potrzeby, ale także ludzie, którzy będą osobami kontaktowymi tam, gdzie postawimy nasze stopy.
Kenia jest dużym krajem i przez wiele lat jest tam prowadzona dziłalność misyjna. Mimo wszystko jest tam dużo biedy i wciąż są ludzie, którzy potrzebują usłyszeć o Jezusie. Widzieć jak ludzie z otwartością przyjmują zwiastowaną ewangelię jest wielkim przywilejem. Jest to dla nich wielkie święto, podczas którego wielbią Pana śpiewem i tańcem.
Miejsce na klasy.
W Kenii nie ma tych samych reguł co w Europie odnośnie wielkości klas. W pomieszczeniu 56 m2 można umieścić wiele dzieci. Mamy trochę takich klas, ale nadzorujemy rozwój szkoły. Na początku było 125 dzieci, którym mieliśmy pomóc. Potem przyjęto część dzieci, których rodzice mieli trochę pieniądzy na opłacenie szkoły. Dodatkowo przyjęto też wiele biednych i liczba uczniów wzrosła bardzo w krótkim czasie.
Wkład rodziców.
Uważamy, że wkład rodziców jest dobry. Zwykło się mówić,że tam, gdzie bieda jest większa, rodzice wykręcają się, by nie przychodzić na spotkania rodzicielskie, by nie mówić o swej bezradności. Ale mamy poczucie, że wszyscy robią, co mogą dla swoich dzieci a tam, gdzie nie są w stanie, my musimy pomóc znaleźć wyjście.
Złe warunki mieszkaniowe.
Wielu ma bardzo złe warunki mieszkaniowe, nie mają łóżek ani materacy do spania. Jak tylko szkoła będzie w stanie zarabiać sama na siebie, zajmiemy się częścią tych problemów. Chcemy być tam, gdzie są potrzeby i jednocześnie mieć środki i możliwości, które będą wspierać innych. Nikt nie jest w stanie pomóc wszystkim, ale wiemy, że wszyscy mogą pomóc niektórym.
Krótki raport z pobytu w Kenii.
Chcę zacząć od podziękowania za Twoje modlitwy i twój wkład do pracy misyjnej. Właśnie wróciłem z Kenii, gdzie miałem napięty czas poprzez spotkania i prace praktyczne w związku z działkami, budowami, nauczycielami, wdowami, uczniami, działalnością szkoły, planami projektów samopomocowych itd. Z powodów niezależnych, które przeszkodziły wyjazdowi naszych trzech współpracowników, w podróż wybrały się tylko trzy osoby. Byli to Mirek i Dorota Kubica z Polski i ja, Oddvar. Część czasu zajęło nam przejście przez to, co zostało dokonane w ciągu minionego roku. Niektóre rzeczy były wykonane dobrze, inne trzeba było zrobić na nowo z powodu zaniedbań budowlanych. Jek wyjeżdżaliśmy do kraju, rozpoczęły się poprawki. Ważne jest dopilnowanie, by prace były wykonane najlepiej jak to możliwe. Nie można zatwierdzać złego wykonawstwa.
Współpraca zborów przy kampaniach ewangelizacyjnych jest pięknym świadectwem. Społeczności stale wzrastają i wielu ludzi przeżywa spotkanie z Jezusem. Także w tym roku w sierpniu będzie aranżowana kampania na wolnym powietrzu. Zapraszano mnie, ale nie mogłem tego obiecać teraz. Obiecałem jednak, że pokryjemy większość wydatków na kampanię, która zbierze zapewne kilka tysięcy ludzi. Mogą oni wykorzystać budynki szkolne do nauczania i wyżywienia około 300 liderów społeczności i współpracowników, którzy przybędą, by nauczać. Jest to duże przesięwzięcie i wiemy, że ewangelizacja jest numerem jeden w naszych myślach i naszych sercach. Ludzie potrzebują przyjąć Jezusa do swojego serca i być w Nim przemienieni.
Jestem znowu w domu i zajmuję się codzienną pracą w biurze. Zawsze jest coś do zrobienia po
powrocie. Mam też dodatkową pracę z Kenii. Bagaż podręczny przy powrocie był prawie zapełniony dokumentami umów, kontraktów, obliczeniami cen itd. Teraz trzeba nad tym popracować. Ale praca dla Jezusa jest czymś najlepszym i największym, co możemy przeżyć. Daje nam ona błogosławieństwo i radość. Wypełniać Jego wolę jest naszym pragnieniem.
Sal 40,9: Czynić twą wolę, mój Boże, jest mym pragnieniem a twoje prawo jest w moim sercu».

Ponownie dziękuję za modlitwy i środki, które przekazujesz na Care Mission. Niech Pan Jezus Cię błogosławi.
Braterskie pozdrowienia

Oddvar
Nowe zasady w związku z potwierdzeniami wpłat:
Dowód wpłaty, która idzie do banku Millennium będzie od teraz wysyłany do ostatniej daty poprzedniego miesiąca. To znaczy, że ci z was, którzy otrzymują rachunki razem z listem misyjnym, dostaną rachunek za kwotę wpłaconą przed 1szym lutego tego roku.
Następnego miesiąca, czyli w tym przypadku w marcu, otrzymacie list misyjny z rachunkiem za kwotę, która wpłynęła do banku przed 1szym marca. Mam nadzieję, że te zasady Wam odpowiadają.

W kategorii:Pozostałe

  • « Poprzednia strona
  • 1
  • …
  • 27
  • 28
  • 29
  • 30
  • 31
  • …
  • 39
  • Następna strona »

Ostatnie wpisy

  • Magazyn misyjny 1/2025
  • Magazyn misyjny 6/2024
  • Magazyn misyjny 5/2024
  • Magazyn misyjny 4/2024
  • Magazyn misyjny 3/2024
  • Start
  • O Care-Mission
  • Misja
  • Zdjęcia
  • Projekt Care
  • Projekt CUD
  • Kontakt

Copyright © 2025 · Streamline Pro Theme TK on Genesis Framework · WordPress · Zaloguj się